***
Codzienna pobudka o 6 rano , poranna toaleta , ubrałam się, uczesałam , wzięłam jeszcze torbę z książkami i zeszłam do kuchni. W kuchni siedziałam mama z Karolinką.
- Hej mamuś.- przywitałam się z mamą buziakiem w policzek.- Hej młoda.- zwróciłam się do siostry i poczochrałam jej włosy.
- Dzień dobry córciu. W lodówce jest sałatka grecka.
- Uwielbiam cię.- uściskałam mamę
- Lizus.- powiedziała Karola
- Dobra, dobra- mówiła przez śmiech mama .- Podwieźć Cię do szkoły czy jedziesz swoim ?
- Mogę jechać z wami.- powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam.
- To za dwadzieścia minut.- powiedziała i wyszła, za chwilę to samo zrobiła Karolina.
Zjadłam trochę sałatki , pozmywałam i poszłam umyć zęby.
- Lena ! Pośpiesz się ! - usłyszałam wołanie mamy
- Już!
Szybko zbiegłam do holu , gdzie czekały już mama z siostrą, założyłam botki i kurtkę.
- Jeszcze szalik , bo na dworze jest zimno.- dodała rodzicielka
Posłusznie założyłam szalik i wyszłyśmy z mieszkania. Chwilę później jechałyśmy już autem mamy.
- Do kiedy Bartosz zostaje w Warszawie?- zapytała moja rodzicielka
- Do niedzieli , a co tam ?
- No wiesz , chcielibyśmy z tatą poznać w końcu twojego chłopaka.- powiedziała i uśmiechnęła się mama.
- Okey. To kiedy ?
- Zaproś go dzisiaj na kolację. Na 19, dobrze ?
- Zaraz do niego zadzwonię i napiszę ci smsa.- powiedziałam kiedy dojechałyśmy pod moją szkołę - Pa- dodałam i wysiadłam z auta.
- Pa - odpowiedziały obie.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Kurka. Po dwóch sygnałach odebrał.
- Halo ?- zapytał zaspanym głosem.
- Hej kochanie.
- Hej Lenka , co tam ?
- Moi rodzice chcą cię poznać dlatego zapraszają cię dzisiaj na kolację na 19 .- mówiłam uśmiechając się
- Dobrze- wiedziałam , ze się uśmiecha jak to mówi.- Widzimy się przed kolacją?
- Dzisiaj kończę o 14 , więc tak.
- To będę na ciebie czekał pod szkołą.
- Ale jak ?
- Pamiętasz , że mój samochód był u rodziców Kłosa ?
- A no tak. Dobrze kotek to ja kończę , widzimy się później.
- Pa kochanie.
- No papa.- cmoknęłam do telefonu i się rozłączyłam.
Schowałam telefon do torebki i przekroczyłam mury szkoły. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.
- Zgadnij kto to ?- usłyszałam dobrze mi znany , damski głos
- No nie wiem,.- drażniłam się z nią - Kama?
- Nie !
- Przecież wiem wariacie , że to ty!- zdjęłam jej ręce z moich oczu i przytuliłam na powitanie
- Dzwoniłam do ciebie wczoraj , ale nie odbierałaś.- powiedziała z wyrzutem Weronika.
- Przepraszam , ale Bartuś wczoraj wrócili i byłam z nim cały dzień.- mówiłam uśmiechając się
- Uuuuu , czyżby Lenka i Bartuś coś ten, tego ?!- mówiła poruszając znacząco brwiami.
- Może ?!- powiedziałam i pokazałam jej język
- To opowiadaj jaki jest w łóżku nasz siatkarz!
- Po pierwsze to nie nasz , tylko mój. A po drugie było wspaniale.- mówiłam rozmarzonym głosem przypominając sobie wczorajsze popołudnie.
- Też chce takiego siatkarza.- powiedziała
- Znajdziesz w końcu jakiegoś.- uściskałam ją i weszłam do mojej klasy.
***
Po skończonych lekcjach szybko , założyłam kurtkę i wyszłam ze szkoły. Tam czekał już na mnie Kurek.
- Hej kochanie.- dostałam buziaka
- Cześć.- przytuliłam się do niego
- To co będziemy robić ?- zapytał przyjmujący kiedy już siedzieliśmy w samochodzie.
- Nie wiem , a na co masz ochotę ?- zapytałam zadziornie
- No nie wiem , na ciebie.- powiedział i mnie pocałował
- To teraz rozwiewam twój pomysł kochanie i mówię Ci , że nic z tego .- uśmiechnęłam się do niego
- To może spacer?
- Okey , może po Ogrodzie Saskim?
- Dobrze- powiedział Bartek i ruszyliśmy w stronę Warszawskiego Śródmieścia.
Po ogrodzie spacerowaliśmy jakieś dwie godziny przez co zmarzłam jak nie wiem, poszliśmy jeszcze na gorącą czekoladę , a później Bartek odwiózł mnie do mieszkania.
- Widzimy się o 19.- powiedziałam
- O 19 .- powtórzył i mnie pocałował.
W domu byłam chwilę przed 17. Zdjęłam kurtkę i buty, a torebkę położyłam na szafce i poszłam do kuchni z której już dochodziły piękne zapachy.
- Cześć. - przywitałam się z mamą całusem w policzek.- Co gotujesz?- zapytałam zaglądając do garnczków.
- Mam nadzieje , że Bartosz lubi owoce może?- zapytała mama
- Uwielbia.
- To dobrze bo na kolację będzie spaghetti z małżami w sosie pomidorowym , później wołowina duszona w czerwonym winie, a deser robisz ty.
- To na deser będzie moje ukochane tiramisu , jeśli mam składniki.
- Wszystko kupiłam , bo wiedziałam , że to zrobisz.- powiedziała mama i się uśmiechnęła.
Zrobiłam mój deser i pomogłam mamie przyrządzić sałatkę do dania głównego. Kiedy wszystko już było przygotowane nakryłam w jadalni stół i niem się spostrzegłam była już 18. Szybko poszłam się ogarnąć.
Wzięłam szybki prysznic , wysuszyłam włosy , a następnie je pofalowałam , zrobiłam delikatny makijaż i się ubrałam. Wyrobiłam się idealnie ,bo kiedy zeszłam do salonu rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
- Otworzę.- powiedziałam i szybko poszłam otworzyć drzwi.
Za nimi stał Bartosz z dwoma bukietami kwiatów i małym bukiecikiem oraz z butelką whisky.
- Cześć kochanie.Wejdź.
- Proszę to dla ciebie.- Bartosz wręczył mi ogromny bukiet czerwonych róż i pocałował w policzek.
- Chodź.- wzięłam go za rękę i weszliśmy do salonu w , którym siedzieli rodzice i siostra. Wszyscy wstali.
- Mamo , tato to jest Bartosz Kurek mój chłopak. Bartek to są moi rodzice: mama - Alicja , Tata - Piotr i siostra - Karolina.
- Dzień dobry miło mi państwa poznać.- Powiedział Kurek i wręczył mamie bukiet białych róż i Karolince bukiecik konwalii. Nie wiem gdzie on je dostał o tej porze roku. Tacie zaś wręczył jego ulubione whisky.
- Już cię lubię trafiłeś idealnie.- powiedział mój tata
- Moim zdaniem nie ma lepszego whisky niż Jack Daniels.- stwierdził Bartosz
- Zgadzam się w zupełności.-powiedział tata
- Dziękujemy za kwiaty są piękne.- powiedziała mama
Tata z Bartoszem usiedli w salonie. Od razu znaleźli temat do rozmów. My w tym czasie poszłyśmy dokończyć kolację.
- Powiem Ci córciu , że dobrze trafiłaś.- mówiła uśmiechając się mama
- Zgadzam się z mamą fajny jest ten Bartek.- dodała Karolina.
Wszystko skwitowałam uśmiechem.Podałyśmy kolację na stół i poszłam po chłopaków.
- Podano do stołu. - zakomunikowałam i przeszliśmy do jadalni.
Siedziałam obok Bartka. Kolacja minęła nam w bardzo miłej atmosferze, cały czas rozmawialiśmy. Kurek opowiadał o kadrze , rodzice mówili mu jaka to byłam kiedy byłam młodsza. Po zjedzeniu deseru , posprzątałyśmy z mamą , a później z Bartoszem poszłam do mojego pokoju.
Po 22 Bartek pojechał już do hotelu. Ja zaś zmyłam makijaż , przebrałam się w pidżamę i szybko usnęłam.
***
Nawet nie wiem kiedy minął ten tydzień. Nim się obejrzałam była już niedziela i Bartek musiał wracać do Bełchatowa.
- Pamiętasz , że w następny weekend jedziemy do moich rodziców do Nysy?- dopytywał Bartek kiedy staliśmy pod moim blokiem.
- Pamiętam , pamiętam. W piątek przyjeżdżam do ciebie do Bełchatowa , w piątek gracie mecz ,a w sobotę jedziemy. A ty teraz też już jedź bo nie będziesz jeździł po nocy.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.- powiedziałam i ostatni raz pocałowałam mojego chłopaka.
Bartek wsiadł do samochodu i pojechał.
Po ok.3 godzinach zadzwonił Bartek , że już jest w domu. Zmęczona całym dniem , a zwłaszcza "pożegnaniem" z Kurkiem usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz