poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział XXV


Dzwoni, pisze , przeprasza... Tłumaczy się przypływem emocji... że kiedy to zobaczył nie wiedział jak zareagować , bo przecież go tutaj nie było... Prosił o wybaczenie...Mówił , że kocha i zawsze będzie... Ale ja już nie chciałam tego słuchać... Miałam dość tego wszystkiego... Nadal kochałam , ale nie wyobrażałam sobie z nim teraz być. Nie po tym jak mnie potraktował....
Zmieniłam numer... Chciałam się od tego odciąć, zerwać kontakt ze wszystkim co miało z nim jakikolwiek związek. Związek z nim czy jego światem, z siatkarskim światem , który był również moim światem.. No właśnie - BYŁ... teraz już nie ma Was. Teraz jesteś Ty i jest On...

***

Święta spędzone z rodziną dobiegły końca i wróciliśmy do Londynu. Każdy dzień spędzałam niemal , że tak samo . Pobudka , śniadanie , czytanie książek bądź notatek , zazwyczaj obiadokolacja , kąpiel i to czego ostatnimi czasy nie lubiłam najbardziej - samotne wieczory i noce , które ostatnio spędzałam płacząc nad naszymi wspólnymi zdjęciami. Niemalże codziennie wpadali do mnie Ola i Wojtek. Próbowali pocieszyć , rozśmieszyć , wyciągnąć na miasto...  I w końcu to się im udało , po dwóch miesiącach płaczu i siedzenia w domu postanowiłam wyjść do ludzi..

Sylwester 2013 

Jak co dzień przebudziłam się chwilę po 9. Wstałam z łóżka i swoje kroki skierowałam w stronę łazienki. Obmyłam twarz wodą i spojrzałam w lustro. Skrzywiłam się na swój widok : czerwone i spuchnięte oczy , po kolejnej przepłakanej nocy...
- Dość tego ! - powiedziałam sama do siebie. Wyszłam z łazienki i wzięłam jedno z pustych pudełek ozdobnych w którym przechowywałam zbędne rzeczy i zaczęłam wrzucać do niego wszystkie rzeczy , które mi go albo o nim przypominały.. Kiedy skończyłam zamknęłam je pokrywą i podpisałam " PRZESZŁOŚĆ". Włożyłam ja na najwyższą półkę i zamknęłam szafę. Musiałam to zakończyć definitywnie , tak jak kończy się rok tak ja musiałam zamknąć ten rozdział mojego życia za sobą. Postanowienie noworoczne brzmiało " Nauczyć się żyć od nowa , bez niego.." Nie mogłam już dalej użalać się na sobą . Włączyłam radio , akurat leciała piosenka Gotye. Pod głosiłam i zaczęłam śpiewać razem z wykonawcą. Kiedy piosenka się skończyła zjadłam śniadanie i wzięłam prysznic. Zrobiłam makijaż i ubrałam się. Dochodziła już 11 więc wzięłam telefon i wyszłam z mieszkania zamykając je za sobą. Wsiadłam do windy i zjechałam dwa piętra niżej. Po chwili stałam już przed drzwiami mieszkania numer 16. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili w drzwiach stanęła moja kochana kuzynka.
- Hej , wchodź - powiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy
- Hej przyszłam pomóc w przygotowaniach do imprezy.- uśmiechnęłam się do niej szeroko i ruszyłam w kierunku kuchni z której dochodziły śmiechy. Kiedy do niej weszłam Wojtek razem z Walcottem  kroili warzywa do sałatki w różowych fartuszkach i rozmawiali naśladując milordów co brzmiało mniej więcej tak :
- Milordzie , bądź aż tak uprzejmy i podaj mi to o to czerwone , bulwiaste warzywo zwane pomidorem- mówił Wojtek z pełną powagą
- Ależ oczywiście milordzie. Proszę o to twoje warzywo zwane  pomidorem , milordzie.- mówił równie poważny Theo , podkreślając słowo " milordzie". 
A Ramsey płakał ze śmiechu przyglądając się ich wygłupom. Ja zaś stanęłam z miną typu WTF! 
- Cześć ! - powiedziałam, na co wszyscy się na mnie spojrzeli 
- Siema Lenka ! - podszedł do mnie Wojtek i przytulił na powitanie - Wy się chyba nie znacie ? - wskazał na chłopaków
- Hej Theo jestem.- podał mi rękę uśmiechając się przy tym zabójczo
- Lena- również odpowiedziałam mu uśmiechem 
- Aaron - przedstawił się Walijczyk również uśmiechając się zabójczo
- Lena - także się uśmiechnęłam 
- Mała napijesz się drinka ? Jasne, że tak.- powiedział Wojtek od razu odpowiadając sobie na pytanie
- Mała to jest twoja pała , a nie ja! - od razu odgryzłam mu się za nazwanie mnie małą, czym wywołałam kolejną salwę śmiechu wśród obecnych  
- Uuu pocisk ! Już Cię lubię.- mówił przez śmiech Theo i przybiliśmy piątkę.
I tak czas do 16 spędziłam w ich towarzystwie nie mal ,że cały czas płacząc ze śmiechu. W między czasie do przygotowań dołączyli również Olivier Giroud z żoną Jennifer oraz Jack Wilshere z Lauren i Archim. Jeszcze nigdy nie widziałam tak ślicznego i rozkosznego dziecka. Po 16 kiedy wszystko już było gotowe każdy wrócił do siebie . Nawet nie wiedziałam , że Theo i Aaron mieszkają również w tym apartamentowcu. Impreza zacząć się miała o 19 dlatego też od razu po wejściu do mieszkania ruszyłam się przygotowywać. Wzięłam kąpiel, kiedy wyszłam z wanny dokładnie osuszyłam ciało i wysuszyłam włosy ,które następnie pofalowałam. Zrobiłam staranny makijaż i poszłam się ubrać. Krótko po 18 byłam już gotowa. Korzystając z tego , że mam jeszcze chwilę czasu zadzwoniłam do rodziców złożyć im życzenia noworoczne oraz do dziadków. Odpisałam na życzenia od siatkarzy oraz dziewczyn. Mimo wszystko, że chciałam się odciąć od tego wszystkiego nie potrafiłam. Cały czas utrzymywałam kontakt z Olą i Kaśką. Kiedy odpisywałam na życzenia Dagmarze wróciły wspomnienia z sylwestra ubiegłego roku u Winiarskich. Szybko otarłam pojedynczą łzę która spłynęła po moim policzku , odłożyłam telefon , wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania ,uprzednio je zamykając. 

***

Impreza zaczyna się rozkręcać. Są już prawie wszyscy brakuje tylko Ramseya. 
- Lenka mogłabyś iść do Aarona i sprawdzić dlaczego jeszcze nie przyszedł ?- prosi Wojtek na co się zgadzam i wychodzę na klatkę by po przejściu kilku kroków stanąć przed drzwiami pomocnika Arsenalu. Zaczęłam dzwonić dzwonkiem do drzwi oraz do nich pukać, po jakiś 5 minutach otworzył mi je rozespany Aaron.
- O Lena , co Ty tu robisz ? - zapytał zaspanym głosem
- Wysłali mnie , żeby sprawdzić dlaczego nie przychodzisz na imprezę , która ciągnie się już od dobrej godziny.- zaśmiałam się
- Cholera .- powiedział niemal że do siebie i biegiem zniknął w głębi mieszkania , a ja wróciłam na imprezę.
Po jakiś 10 minutach dołączył do nas Aaron. Chłopaki oczywiście nie oszczędzali go i zyskał nową ksywkę " Śpiąca Królewna". Po 21 wszyscy już byli mocno wstawieni. Sama nie byłam lepsza. Ale nawet nie zwracałam na to dzisiaj uwagi. To był koniec roku i trzeba go było pożegnać z przytupem. Prawie że cały czas tańczyłam , jak nie z Theo to Aaronem , to z którymś z zawodników Arsenalu. Jednak najwięcej z Ramseyem , który wyraźnie próbował mnie zbajerować i po części to mu się udawało....
 O zerowej wyszliśmy na taras , aby podziwiać Londyn w blasku fajerwerków. Złożyliśmy sobie na wzajem życzenia noworoczne i poszliśmy dalej pić, gdzie ok. 4 nad ranem wróciłam do siebie.
 Początek Nowego Roku nie należał do najprzyjemniejszych bowiem miałam takiego kaca , że chciało mi rozwalić głowę. Ale nie tylko ja . Oleńka napisała mi , że także zdychają ze Szczęsnym , podobnie jak Theo i Aaron. Z powodu kaca mordercy nie zamierzałam dzisiaj nawet wychodzić z łóżka i praktycznie cały 1 stycznia 2013 roku przespałam. Obudziłam się po 20 wzięłam tylko szybki , orzeźwiający prysznic i ponownie poszłam spać.
***
Tydzień po sylwestrze strasznie źle się czułam. Siedzieli u mnie właśnie Ola i Aaron kiedy po raz kolejny tego wieczoru poszłam zwymiotować.
- Nie koniec! Jedziemy do szpitala bo w końcu się odwodnisz !- powiedziała moja kuzynka na co przytaknął jej Walijczyk
- Nie to na pewno grypa żołądkowa , do jutra mi przejdzie.- mówiłam
- Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i jedziemy do szpitala bo na prawdę się odwodnisz o ile już tego nie zrobiłaś.- powiedziała już poddenerwowana Ola
- Okey.- ruszyłam w stronę sypialni i spakowałam dres ,świeża bieliznę, wzięłam jeszcze kosmetyczkę , szczoteczkę do zębów i ręcznik. Ze sportową torbą wyszłam z garderoby , zahaczając o łazienkę i ponownie wymiotując.
*
Po 15 minutach byliśmy w szpitalu. Mdłości ustały , a mimo to zrobiono mi serię badań. Niestety musiałam zostać w szpitalu na obserwacji , gdyż rzeczywiście się odwodniłam. Podpięto mi kroplówkę i dzisiejszą noc spędziłam z szpitalu. Dzięki Bogu następnego dnia dostałam wypis i mogłam wrócić do domu. Chwilę po 10 przyjechał Aaron i zabrał mnie do mojego mieszkania. Nie posiedział niestety ze mną ponieważ miał trening i musiał już uciekać.
*
Reszta miesiąca oraz luty minęły bez większych sensacji. Skupiłam się na nauce. Często spotykałam się z Ramseyem z którym byłam bardzo blisko , jednak traktowałam go tylko jako przyjaciela. Niestety on oczekiwał czegoś więcej....Pewnego razu zaprosił mnie do kawiarni 
- Hej- powiedział jak zwykle uśmiechnięty Walijczyk i powitał mnie całusem w policzek 
- Cześć- przywitałam się z nim i usiadłam 
- Pięknie wyglądasz , z resztą jak zawsze.- uśmiechnął się 
- No staram się - wyszczerzyłam się w jego stronę. Naszą jak że ciekawą konwersację przerwała nam kelnerka , pytając o zamówienie.Oboje zamówiliśmy gorącą czekoladę i sernik Kiedy kelnerka odeszła Aaron spoważniał.
- Co jest ?- zapytałam
- Muszę Ci coś powiedzieć tylko proszę cię nie przerywaj mi. - zrobił krótką pauzę , tak jakby zbierał się w sobie by po chwili kontynuować- Wiem , że nie znamy się długo , ale odkąd zobaczyłem cię ten pierwszy raz w mieszkaniu u Wojtka nie myślałem o niczym innym jak tylko o tobie , jak spędzić z tobą jak najwięcej czasu, jak być blisko ciebie. Nie mogłem patrzeć jak cierpisz , albo jak płaczesz przez tego siatkarza , co ponownie zaczęło się zdarzać. Chcę cię uszczęśliwiać , chcę być dla ciebie tak samo ważny jak on. Lena ja chcę Ci powiedzieć , że ja się w tobie zakochałem ale zrozumiem jeżeli powiesz , że Ty do mnie nic nie czujesz.Kiedy skończył swój monolog nie wiedziałam co powiedzieć. Lecz po chwili położyłam dłoń na jego dłoni która leżała na stoliku
- Aaron ja też Cię kocham ale jak brata. Jesteś dla mnie bardzo ważny ale nie kocham Cię w ten sposób.-widziałam , że moje słowa go zabolały ale taka jest prawda.
- Rozumiem. Mam nadzieję , ze mimo to możemy nadal się przyjaźnić.
- Nie zrezygnowała bym z takiego przyjaciela...

***
Maj 2013 
Miesiące mijały nie miłosiernie szybko. Zbyt szybko. Na początkiu kwietnia dostałam zaproszenie na ślub i wesele Oli i Piotrka , który ma odbyć się za trzy dni. Właśnie siedzę w samolocie do Warszawy. Po 2 godzinnym locie z lotniska odbierają mnie rodzice z którymi tak dawno się widziałam. Ściskam ich za wszystkie czasy, bardzo za nimi tęskniłam. Karoliny niestety nie ma w  Warszawie ponieważ pojechała na wycieczkę klasową do Paryża. Jedziemy do mieszkania. Po godzinie jazdy w końcu docieramy na miejsce. Moje kroki od razu kieruję do mojego pokoju , gdzie rozpakowuje walizkę i  idę wziąć prysznic. Kiedy kończę włosy splatam w niedbałego koczka , robię makijaż i ubieram się. Resztę dnia spędzam z rodzicami.
Chwilę po 22 kładę się do łóżka. Odkąd dostałam zaproszenie na ten ślub , a właściwie kiedy postanowiłam na niego iść mentalnie przygotowuje się na spotkanie z nim. Wiem , że tam będzie w końcu to jego najlepszy przyjaciel się żeni. Mimo , że boisz się tego spotkania , już nie możesz się tego doczekać. Nie możesz się doczekać kiedy go zobaczysz.

4 maja
Budzę się po 10. Idę do kuchni gdzie jem śniadanie. Ślub jest na godzinę 17 więc mam jeszcze bardzo dużo czasu. Korzystając z tego dzwonie do Oleńki z którą rozmawiam chwilę. Kiedy skończyłyśmy rozmawiać, ubieram się i wychodzę na spacer po mieście.

***
Idę właśnie do Oli , ponieważ Pit poprosił mnie , abym przyniósł od niej obrączki. Po drugiej stronie ulicy w oczy rzuca mi się niezwykle piękna blondynka. Piękna bo wygląda tak jak ona. Jak Lena. Nie to nie możliwe, to nie może być przecież ona. Ona jest w Londynie. Przyglądam się jej ponownie i już jestem pewien , to ona. Skoro jest w Warszawie na pewno będzie na ślubie i weselu.
***
Ze spaceru wracam chwilę po 12. Włączam Polsat sport , akurat leci zapowiedź zbliżającej się Ligi Światowej oraz wywiady z zawodnikami. On też tam jest....
Po 14 zaczynam się szykować. Biorę prysznic, następnie osuszam dokładnie ciało i suszę włosy. Kiedy są już suche faluje je lokówką i robię staranny makijaż. W między czasie do domu wraca mama z Karoliną , która wróciła z wycieczki. Ściskam siostrę i rozmawiam z nią chwilę. Kończę makijaż i ubieram się. Biorę torebkę oraz prezent i idę do salonu. Proszę tatę , żeby zawiózł mnie do kościoła na ślub. Na miejscu jesteśmy o 16,30. Państwo młodzi tak jak i większość gości już są. Podchodzę do nich i się witam, podobnie jak z resztą reprezentacji, Nie widzę tylko jego. Stoję przed kościołem z Winiarskimi oraz Ignaczakami kiedy nagle wszyscy milkną. A ja słyszę za sobą głuche " Cześć" doskonale wiem kto je powiedział. Powoli odwracam się w jego stronę.....


środa, 18 września 2013

Rozdział XXIV

- Możemy porozmawiać ?- zapytał przyjmujący
- Jasne. - powiedziałam ziewając
- Przepraszam Cię jeszcze raz, ale naprawdę miałem zły dzień . Na treningu mi nie szło , trener mnie ciśnie, że źle gram , mimo wszystko , ze jak zwykle gram na 200 %. Po prostu mnie tak to wkurza , że mam dość.- powiedział zawiedziony
- Misiek przestań.-powiedziałam pokrzepiająco.- Zawsze dawałeś sobie radę i teraz też tak będzie.
- Strasznie za tobą tęsknie.- powiedział smutno
- Ja za tobą też , ale już niedługo się zobaczymy jeszcze tylko 3 tygodnie .- uśmiechnęłam się na samą myśl , że niedługo go zobaczę
- Aż 3 tygodnie.
- Daliśmy radę tyle czasu damy radę wytrzymać jeszcze te trzy tygodnie.- powiedziałam ziewając
- Damy radę.-powiedział niemal że szeptem- Kończę bo słyszę , że zasypiasz.Kocham Cię.-powiedział
- Ja ciebie też.Dobranoc misiu.-
- Dobranoc.- i zakończył połączenie a ja od razu usnęłam

Następnego ranka jak co dzień pobudka o 6 szybki prysznic , jogurt na śniadanie , ubrać się i marsz na uczelnię. Z racji początku października pogoda przestała nas rozpieszczać i zrobiło się dość chłodno. Z zajęć wróciłam dopiero o 16. Zjadłam szybko sałatkę , którą zrobiłam wczoraj i zaczęłam przygotowywać się do imprezy. W między czasie zadzwonił Bartek, pogadaliśmy chwilę i musiałam kończyć gdyż zbliżała się już 18 a o 19 miał przyjść po mnie Adam. Wzięłam szybki prysznic , umalowałam się i ubrałam. Zakładałam już biżuterię kiedy zadzwonił  dzwonek do drzwi. Tak jak myślałam był to Adam.
- Siema ! Łał! Wyglądasz zajebiście!- powiedział witając mnie całusem w policzek
- Dzięki , ty też .- wyszczerzyłam się do niego
- Dobra to jak jesteś już gotowa to lecimy.
- Okey. - założyłam kurtkę i zamknęłam mieszkanie.
Na dole czekała już na nas taksówka. Po jakiś 20 minutach jazdy byliśmy już w klubie. Znaleźliśmy naszą klasę i zaczęłam się impreza . Alkohol jak to u studentów lał się strumieniami. Ludzie z roku okazali się świetni , mimo to ja praktycznie cały czas bawiłam się z Adamem i Kamilem , który dołączył do nas w klubie. Obaj byli świetnymi tancerzami , ale nie aż tak jak nasi kochani siatkarze. Po 3 wróciłam do domu.
Zmęczona niemal że od razu usnęłam. Następnego dnia wstałam grubo po 13. Korzystając z wolnego dnia posprzątałam mieszkanie i udałam się na małe zakupy do marketu. Kiedy wróciłam do domu rozpakowałam zakupy i ległam na kanapie w salonie włączając telewizje. Zostawiłam na powtórce wczorajszego meczu Arsenalu. Moje oglądanie przerwał dzwoniący telefon.
- Tak ?
- Siema ! - wydarła się do telefonu
- Cześć wariatko.
- Co robisz ?- zapytała Kaśka
- A siedzę w domu a co tam ?- zapytałam
- Bo Monika z Olą przyjechały i mamy zamiar się spotkać w babskim gronie ,co ty na to ?
- Super!- ucieszyłam się- To może wpadniecie do mnie ?- zaproponowałam
- Okey , to o której ?
- Tak o 19.
- Będziemy na pewno.- i się rozłączyła
Była dopiero 16 więc postanowiłam zrobić jakąś sałatkę , wybór padł na moją ulubioną- grecką. Kiedy skończyłam wyskoczyłam jeszcze do osiedlowego sklepu po jakieś chipsy i tym podobne.Po powrocie wzięłam, krótki prysznic i przebrałam się. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Hej ! - wyściskałam dziewczyny  , podobnie jak one mnie
- Cześć .- powiedziała każda i przeszłyśmy do salonu
- To jak może się czegoś napijemy?- zaproponowała Ola machając butelką wódki i zabawnie poruszając brwiami
- Czysta czy drinki ?- zapytałam, popatrzyłyśmy na siebie i jednocześnie odpowiedziałyśmy- Drinki !
Poszłam do kuchni i zrobiłam nam na początek po drinku Blue Ocean  ,a kolejne był coraz to wymyślniejsze. Dawno nie spędziłam tak świetnego wieczoru z dziewczynami jak dziś. Naszą imprezę skończyłyśmy po 3 kiedy to już zaniemogłyśmy i poszłyśmy spać. Następnego dnia obudziłyśmy się z mega kacem , ale cóż takie są skutki wypicia takiej ilości alkoholu.....Niemalże całe niedzielne popołudnie spędziłyśmy leżąc i dochodząc do siebie , niestety wieczorem dziewczyny już pojechały a ja zostałam sama.

***
Wpadłam w wir nauki do tego stopnia , że nawet nie spostrzegłam się , że zbliża się koniec października...Z Bartkiem nie rozmawiałam od tygodnia, obwiniał cały świat za to , że doznał kontuzji kostki. Mimo ,że był w Łodzi ponieważ musiał zająć się jego kostką kadrowy lekarz widzieliśmy się tylko raz. Już nie wytrzymywałam tego i gdyby nie Adam nie wiem czy dała bym dalej radę to znosić jak mnie traktuje.
Jak co dzień wstałam o 6 by odbyć poranną toaletę i ubrałam się. Gotowa wyszłam z mieszkania i ruszyłam w stronę uczelni. Kiedy wychodziłam z bloku rozdzwonił się mój telefon.
- Cześć Mamuś.- powiedziałam do telefonu
- Córciu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.- powiedzieli do telefonu rodzice 
- Dziękuje za życzenia , zupełnie zapomniałam.- porozmawiałam jeszcze chwilę z rodzicami i weszłam na uczelnie, tam od razu dorwał mnie Adam , który złożył mi życzenia i wyściskał jak wariat. Nie obyło się oczywiście bez prezentu. Dostałam od niego i od Kamila , który niestety był teraz we Włoszech u rodziny,nasze wspólne  zdjęcie w formacie A4 ze spaceru w parku oraz ślicznego charmsa w kształcie piłki do siatkówki do mojej bransoletki. Przez cały dzień dostawałam telefony i sms'y z życzeniami. Oczywiście pamiętała cała reprezentacja i Skra. Kiedy wróciłam z uczelni niemal , ze padłam na łóżko. Spokój mój jednak nie trwał zbyt długo gdyż ktoś pukał do drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam tylko ogromny bukiet róż po chwili jednak zza nich wyłonił się Bartosz. 
- Wszystkiego najlepszego dla najwspanialszej dziewczyny od największego chłopaka idioty. -powiedział i wręczył mi bukiet.
- Dziękuje i z grzeczności nie zaprzeczę .- powiedziałam i poszłam wstawić kwiaty do jakiegoś wazonu. Kiedy nalewałam do wazonu wody Bartosz objął mnie i przytulił.
-Przepraszam - powiedział i pocałował mnie w policzek
- Nie chce już non stop słyszeć tylko przepraszam , bo ostatnio zachowujesz się jak baba w ciąży a ja mam tego już po prostu powoli dosyć.- odpowiedziałam i odwróciłam się do niego
- Przepraszam już nie będę.- przytulił mnie i delikatnie pocałował, ale z czasem nasz pocałunek stawał się coraz namiętniejszy - Tęskniłem za tobą. Nawet bardzo.- mówił pomiędzy pocałunkami
- Ja za tobą też.....


Następnego dnia obudziłam się wtulona w Bartosza. Uwielbiałam to kiedy się budzą , a on jest tuż obok. 
- Hej .- wymruczał zaspanym głosem
- Cześć śpiochu.- powiedziałam i dałam mu całusa na dzień dobry.
Kiedy wstaliśmy po marudzeniach Bartka zjedliśmy śniadanie i przyjmujący pojechał na zabiegi rehabilitacyjne, a ja w tym czasie ubrałam się, ogarnęłam mieszkanie i zrobiłam obiad. Przyjmujący wrócił koło 16 zły jak osa. Bez słowa wszedł do mieszkania trzaskając drzwiami.
- Co jest ? - zapytałam , kiedy przyjmujący podał mi jakąś gazetę.- Przeczytaj sobie!Spojrzałam na nagłówek artykułu 
:" Dziewczyna Bartosza Kurka coraz częściej widywana w towarzystwie przystojnego blondyna , który z pewnością nie jest przyjmującym . Kim jest nowy "znajomy" Leny ? " A pod dość obszernym artykułem zdjęcia moje i Adam ze spaceru w parku.
- I mam rozumieć , że w to wierzysz ?- zapytałam  spokojnie i się zaśmiałam
- A dlaczego niby mam nie wierzyć? -spytał ironicznie- Od samego początku wciskałaś mi kit , że najgorszym świństwem jakie można zrobić drugiej osobie jest zdrada a sama co robiłaś, zabawiałaś się moim kosztem!- powiedział niemal , że krzycząc
- Bartek to jest tylko mój przyjaciel !- również podniosłam głos 
- Któremu dajesz dupy ? -zapytał drwiąco , a mnie na jego słowa zamurowało. Po chwili jednak z całej siły moja dłoń uderzyła w jego policzek.- Co może tak nie jest ? Jesteś taka sama jak wszystkie! Zwykła łatwa laska. Wystarczyło , żeby zakręcił się obok ciebie jakiś lovelasik i już wlazłaś mu do łóżka ?
- Nigdy cię nie zdradziłam.-powiedziałam a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko otarłam. Zabolało mnie to , że tak myślał.
- Między nami koniec , możesz już iść do swojego kochasia.- po tych słowach stanęłam jak sparaliżowana. Nie umiałam nic powiedzieć ani się ruszyć.Bartek zaś poszedł do sypialni z której po chwili wyszedł z walizką, a następnie wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. 


Bezwładnie osunęłam się po ścianie i po prostu rozpłakałam. Nie wiem ile tak siedziałam. W końcu podniosłam się z podłogi i poszłam do sypialni. Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało... Nie mogłam uwierzyć , że mi nie wierzył , nie ufał...Nie mogłam uwierzyć , że uwierzył w stek bzdur napisanych w jakimś tanim brukowcu...Nie mogłam uwierzyć , że to koniec... Koniec czegoś co budowaliśmy przez ten rok...

Minął miesiąc a ja nadal dobrze się nie pozbierałam i nie wiem czy kiedyś się pozbieram po naszym rozstaniu. Mówi się , że w życiu kocha się tak na prawdę tylko jedną osobę, a osoba która ja kochałam odeszła. Nie mogłam już normalnie funkcjonować w tym miejscu. Wszystko mi go przypominało. Postanowiłam wyprowadzić się z Łodzi , z Polski.. Po prostu nie dawałam rady. Dzięki temu , że byłam jedną z najlepszych studentów na roku bez problemu załatwiłam sobie możliwość wyjazdu na wymianę studencką do Londynu. Tamtejsza uczelnia była nawet lepsza od łódzkiej. Zaraz po świętach wraz z Olą i Wojtkiem wyleciałam do Londynu. Rodzice kupili mi mieszkanie w tym samym apartamentowcu w którym mieszkali  Szczęsny z Oleńką....