niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział XXVIII


Tydzień z dziewczynami minął zbyt szybko...Dopiero co do mnie przyjechały , a już musiały wyjeżdżać...Kiedy zostałam sama wzięłam gorącą kąpiel , a później zrobiłam sobie jakąś kolację bo była już 20. Rozsiadłam się wygodnie na moim łóżku z laptopem na kolanach i zjadłam płatki z mlekiem , przeglądając pocztę i Facebooka. Kiedy skończyłam włączyłam skype'a. Chwilę później już rozmawiałam z Aaronem i Theo , ponieważ ten pierwszy akurat siedział u Walcotta.
- Hej , jak tam ?.- wyszczerzył się Walijczyk.
- Heeeej ! A dobrze , szkoda tylko , że mały zaczyna już szaleć.- uśmiechnęłam się 
- Jak nic będzie piłkarz , po wujkach.- mówiąc to Theo wskazał na siebie i Aarona.- Ja to czuje. A jak wrócisz do nas już z maleństwem to będziemy go zabierać na treningi i mecze , i w ogóle wiesz .- zaśmiał się
- Nie wracam do Londynu.- powiedziałam smutno
- Co ! -krzyknęli jednocześnie
- Jak to nie wracasz ?- dodał Ramsey
- Nie dam rady pogodzić w Londynie studiów i wychowywania małego. A w Warszawie na razie zamieszkam z rodzicami, na początku wezmę dziekankę , a jak mały podrośnie wrócę na uczelnie. Po za tym klamka zapadła, już przeniosłam papiery. - odpowiedziałam spokojnie
- A co na to wszystko Kurek ?- zapytał Walcott
- Jeszcze nawet nie wie , że jestem w ciąży.- burknęłam 
-Nie no nie wytrzymam z nią , jesteś w 4 miesiącu ciąży i mu łaskawie jeszcze nic nie powiedziałaś , że jesteś w ciąży ?- zapytał z kpiną Theo 
- Jutro mu powiem jak tu przyjedzie , po za tym on po mistrzostwach będzie grał we Włoszech , a ja z pewnością się tam nie przeniosę. Chcę skończyć studia , chcę , żeby wszystko było tak jak to sobie zaplanowałam.- powiedziałam a po moim policzku popłynęły pierwsze łzy
- Trzeba było o tym pomyśleć wcześniej i się zabezpieczać.- powiedział napastnik
- A myślisz , że ja chciałam w wieku 20 lat zaliczyć wpadkę i mieć dziecko ?!- teraz rozpłakałam się już na dobre- Stało się, trudno czasu nie cofnę. Ale wiesz co ? Wcale tego nie żałuję ! Na razie!- zamknęłam komputer zanim obaj zdążyli coś powiedzieć. Nie minęła minuta , a już rozdzwonił się mój telefon. Nie miałam zamiaru z nimi rozmawiać , Theo i tak już za dużo powiedział , dlatego też wyciszyłam dzwonki i włączyłam telewizor. Nie miałam ochoty iść spać , gdyż było jeszcze wcześnie , więc postanowiłam zrobić sobie wieczór z Harrym Potterem, który właśnie leciał w tv. Wzięłam z kuchni czipsy i sok pomarańczowy i ułożyłam się wygodnie na łóżku. W czasie filmu mój telefon non stop wibrował , więc postanowiłam sprawdzić kto się tak dobija. Kilkanaście nieodebranych połączeń od Aarona i Walcotta, i sms od Bartka. Od razu otworzyłam wiadomość od przyjmującego:
" Mam nadzieje , że jeszcze nie śpisz ;) chciałem zapytać o której mam jutro być ? :)"
Szybko odpisałam:
" Nie , nie śpię jeszcze :) jak tobie pasuje. "
" Jutro mamy jeszcze rano siłownie więc najwcześniej mogę być o 9 ;)"
" Daj się człowiekowi wyspać :p przyjedź tak na 12 ;)"
" Dobrze ;) to do jutra :*"
" Do jutra :*"
Odłożyłam telefon obok siebie i powróciłam do oglądania filmu. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam....

Otwieram oczy i nie wiem gdzie jestem , to z pewnością nie jest mój pokój... Ściany są białe a wokół  jest pełno urządzeń. Na łóżku leży jakaś dziewczyna.. podchodzę bliżej ... to ja...Nagle jedno z urządzeń zaczyna piszczeć i do sali wbiegają lekarze. Rozpoczynają reanimację...kiedy nie przynosi pożądanych efektów , używają defibrylatora....niestety po chwili wszystkie maszyny ucichają...krzyczę , próbuje jakoś ożywić moje ciało , niestety nie daje rady...na holu widzę moich rodziców oraz Bartka , którzy płaczą....po chwili idzie do nich lekarz.. wybiegam za nim... 
- przykro mi , robiliśmy co w naszej mocy- mówi i odchodzi
- przecież ja żyje , jestem tutaj !-krzyczę , lecz oni mnie nie słyszą..
Mama wybucha jeszcze głośniejszym płaczem....
Bartek osuwa się po ścianie i chowa twarz w dłonie płacząc...Próbuję go przytulić lecz nie mogę...Płaczę razem z nim... To nie może być koniec , a co z małym ?
- Gdzie jest mój syn ?- pytam , ale nie otrzymuje odpowiedzi...
podnoszę się i biegnę na oddział dla noworodków...przy jednym z łóżeczek siedzi Karolina...mówi coś do małego mimo , że on śpi , jest śliczny nie mogę się na niego napatrzeć...
chcę go dotknąć lecz nie mogę ... jest tak blisko a jednak tak daleko...
Karola również płacze...
- wszystko będzie dobrze , mamusia zaraz się obudzi...- mówi
słysząc to wybucham jeszcze większym płaczem....
I znowu ciemność...
Kiedy ponownie otwieram oczy widzę dębową trumnę a w niej mnie.... wokół niej stoją moi najbliżsi...oraz znajomi... wszyscy płaczą..
- przecież ja żyję!- krzyczę i podbiegam do Bartka..próbuje nim potrząsnąć lecz on nawet nie czuje tego , że tu jestem...bezradnie klękam obok trumny w której leży moje ciało
- przecież , ja tu jestem- mówię szeptem i chowam twarz w dłonie płacząc... .

Budzę się i wybucham płaczem... Mimo , że to był tylko sen nie mogę się uspokoić,, Był taki realistyczny. Kiedy w końcu się uspokajam sprawdzam , która godzina. 
- O fuck !- dochodziła już 10. Szybko wstałam i czym prędzej poszłam do łazienki. Szybki prysznic , włosy splotłam w luźnego kłosa , wytuszowałam rzęsy i ubrałam się . Miałam jeszcze prawie godzinę do przyjazdu Bartka , więc zjadłam śniadanie i wypiłam witaminy, które przepisał mi lekarz. Czekając na Kurka odpisałam Aaronowi , który martwił się po wczorajszej sytuacji i oglądałam telewizję, a właściwie eska tv. Usłyszałam dzwonek domofonu. 
-Tak ? - spytałam
- Jestem na dole , możesz mi otworzyć ? - zapytał 
- Jasne już otwieram. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.Szybko do nich podeszłam po drodze poprawiając bluzkę , aby nie było mi widać brzucha, który mimo , że byłam w 4 miesiącu był malutki. Dwa wdechy i po chwili w drzwiach staje on ze ślicznym bukietem różowych tulipanów.
- Cześć- na jego widok na mojej twarzy pojawia się uśmiech - wejdź.- mówię 
- Cześć , to dla ciebie.- mówi i wręcza mi bukiet tulipanów również się przy tym uśmiechając
- Dziękuje . Chodź do salonu.- instruuje go , a ja idę do kuchni wstawić kwiaty do wazonu- Napijesz się czegoś ? - krzyczę z kuchni 
- Poproszę sok pomarańczowy jeśli masz .-odpowiada. Nalewam dwie szklanki soku pomarańczowego i idę z nimi do salonu w którym jest Bartek. Stoi przy komodzie i ogląda zdjęcia , a ja siadam na kanapie. Jeszcze nie zauważył mojego brzucha. Po chwili siada obok mnie.
- Lena ja tak dłużej nie mogę.- mówi patrząc mi głęboko w oczy - Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia z inną kobietą jak tylko tobą. Jesteś dla mnie najważniejsza i jedyna. Odkąd nie jesteśmy razem ja nie mogę sobie znaleźć miejsca, wiem , że zachowałem się wtedy jak skończony idiota i to wszystko moja wina, ale proszę Cię , chcę , żeby wszystko było tak jak kiedyś.
- Już nic nie będzie tak jak kiedyś.- odpowiedziałam spokojnie, widząc , ze nie wie o co chodzi dodałam- Jestem w ciąży. 
Bartek był zdezorientowany. Siedział i wpatrywał się we mnie.
- To twoje dziecko.- dodałam , na co od razu się ożywił.
- Wesele Oli i Pita ? - zapytał , co potwierdziłam skinieniem głowy.
- Przeprasza , że wtedy tak wyjechałam. Bałam się , nawet sama nie wiem czego.- powiedziałam 
Bartek nic nie mówił. Tylko siedział i patrzył się przed siebie. Chyba wszystko sobie analizował i to do niego docierało.
- Bartek ?
- Boże będę tatą .- powiedział nagle- Będę tatą.- powtórzył i spojrzał się na mnie 
- Yhym.- potwierdziłam , widząc jak zaczyna się uśmiechać. Nagle zerwał się z kanapy i wziął mnie na ręce.
- Będziemy rodzicami. - mówiąc to uśmiechał się od ucha do ucha. A po chwili namiętnie mnie pocałował. Chciał przestać , lecz nie pozwoliłam mu na to oplatając ręce wokół jego szyi.
- Tęskniłam , bardzo tęskniłam.-powiedziałam kiedy skończyliśmy się całować
- Ja też.- powiedział i jeszcze raz mnie pocałował .-Kocham Cię 
- Ja też Cię kocham.- Bartek okręcił nas wokół własnej osi i jeszcze raz mnie pocałował. Kiedy mnie już postawił usiedliśmy ponownie na kanapie śmiejąc się.
- Na naszej pierwszej randce też Cię tak kręciłem.- uśmiechnął się- tylko wtedy krzyczałaś , że nie normalny jestem ,że Cię tak kręcę.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie 
- Bo nadal jesteś nie normalny.- dźgnęłam go w bok 
- Ja Ci dam nie normalnego.- już chciał mnie połaskotać
- Bartek ! dzidziuś.- zaśmiałam się 
- Przepraszam.- cmoknął mnie w usta ,podwinął moją bluzkę i zaczął gadać do mojego brzucha , gdyż już siedzieliśmy na przeciwko siebie. 
- Hej maluszku tu tatuś. Już jestem.- mówił na co ja śmiałam się jak wariatka.- Jak tam Ci jest u mamusi ? Na pewno dobrze.-uśmiechnął się i zaczął gładzić mój brzuch- Twoja mamusia jest bardzo fajna, miła , mądra i bardzo piękna. - nagle przerwał swój monolog i na mnie spojrzał - a w ogóle to wiesz czy to będzie chłopczyka czy dziewczynka ?- zapytał
- A co byś chciał ?
- Żeby  było zdrowe.- uśmiechnął się
- Chłopczyk.- powiedziałam i zaśmiałam się ponownie 
- Będę miał syna !- znowu mnie pocałował i zaczął się cieszyć - Jak nic będzie siatkarz jak tatuś.- wyszczerzył się.
- Hahaha, Wojtek z Aaronem i Theo twierdzą , że jak nic pójdzie w ślady wujków i będzie piłkarzem.
- Nie , nie. Będziesz siatkarzem prawda synku ? - i znów zaczął mówić do mojego brzucha. Po godzinie takiego siedzenia zgłodniałam.
- Głodna jestem.- stwierdziłam i naciągnęłam koszulkę na brzuch
- A co byś zjadła ? 
- Ummmm ? - udałam zamyśloną- Zupę z żółwia.- powiedziałam z pełną powagą, na co Kurek zrobił ogromne oczy 
- Serio ?- skrzywił się- Słyszałem , że kobiety w ciąży mają różne zachcianki , ale żeby takie coś ?
- Żartowałam. Ale pizze to bym zjadła.- ruszyłam w stronę kuchnia a przyjmujący za mną- Zamawiamy do domu czy pójdziemy na miasto ?- zapytałam 
- Jak chcesz.- uśmiechnął się 
- Idziemy na Starówkę tam jest najlepsza.
Po chwili wychodziliśmy już z mieszkania . Po 30 minutach jazdy byliśmy na Starym mieście. Po zjedzeniu pizzy , trzymając się za ręce spacerowaliśmy po starówce. Do mieszkania wróciliśmy dopiero po 18. Ja zrobiłam sobie sałatkę owocową a Bartek jakiś omlet , który i tak mu podjadałam. Kiedy skończyliśmy postanowiliśmy obejrzeć wesele Nowakowskich. Ubaw był jak nie wiem. 
- Będę się zbierał.- powiedział smutno przyjmujący kiedy skończyliśmy oglądać
- Nieee, zostajesz u mnie.- powiedziałam stanowczo i przyciągnęłam go do siebie- Nigdzie nie jedziesz.
- To pójdę tylko po torbę do samochodu.- uśmiechnął się i wyszedł. Ja w tym czasie poszłam wziąć prysznic. Kiedy wyszłam z łazienki moje miejsce zajął Bartek. Kiedy wrócił położył się obok mnie. Rozmawialiśmy tak długo , że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.......



Przepraszam za tak długą nieobecność , ale nie miałam czasu żeby pisać :/ Mam prośbę jeśli czytacie komentujcie , Pozdrawiam Angel <3

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział XXVII


Nie to nie możliwe.. to nie może być prawda... to wszystko nie tak miało wyglądać... nie tak miało być...
*
Słowa doktorki docierają do mnie jak przez mgłę. Jak to jest w ogóle możliwe , że nic nie zauważyłam. 
- Nie to nie może być prawda , to jest nie możliwe.- mówię już niemal przez łzy
- Proszę jeszcze zgłosić się do specjalisty.- mówi doktorka 
Dziękuje za wizytę i wychodzę z gabinetu , a chwilę później ze szpitala. Wsiadam do samochodu i czym prędzej jadę do mieszkania. Kiedy wracam do mieszkania nikogo w nim nie ma. Przebieram się i idę do pokoju i chwytam za telefon. Wyszukuje w kontaktach numeru do lekarza do którego chodziłam jeszcze będąc w Polsce. Wybieram numer dr. Piekarskiego. Po trzech sygnałach odbiera recepcjonistka. Umawiam się na wizytę jeszcze dzisiaj. Do wizyty mam dwie godziny, dlatego też biorę prysznic,  robię szybki makijaż i ubieram się. Gotowa zakładam buty i mam zamiar wyjść z mieszkania , kiedy wchodzi do niego mama.
- Cześć mamo.- mówię i całują ją w policzek
- Cześć córciu i co powiedział lekarz ?- pyta
- Porozmawiamy jak wrócę bo teraz się śpieszę.Pa.- powiedziałam i czym prędzej wyszłam z mieszkania
Po 40 minutach jazdy byłam w klinice. Zdążyłam usiąść , a już recepcjonistka poprosiła mnie , abym weszła do gabinetu.....

***

A jednak... stało się. Czym prędzej wracam do domu. Taty jeszcze nie ma w mieszkaniu , jest tylko mama. Siedzi w salonie i czyta jakąś książkę. 
- Lenuś i co powiedział lekarz ? - pyta kiedy wchodzę do salonu , a ja wybucham płaczem.- Córciu co się stało ?- pyta i mnie przytula. Nic nie odpowiadam tylko wyjmuje jej zdjęcia USG.
- Lena czy Ty...- nie pewnie patrzy na mnie , a ja kiwam potwierdzająco głową. Mama przytula mnie jeszcze mocniej i gładzi uspokajająco po plecach. Także płacze , czuje jej łzy na ramieniu.
- I co teraz będzie mamuś ? - pytam kiedy w końcu się trochę uspokajam
- Wszystko będzie dobrze kochanie.- uśmiecha się do mnie pokrzepiająco - Który to tydzień ?
- Jedenasty.- odpowiadam
- Ale przecież nic nie widać ?- dziwi się
- Właśnie wiem.- kiedy to mówię do mieszkania wracają tata z Karolą. Kiedy zobaczył nas obie zapłakane od razu na jego twarzy pojawił się strach.
- Boże co się stało ?- zapytał wystraszony 
- Będziemy dziadkami .- powiedziała mama i podała tacie zdjęcia z USG. Tata je wziął i od razu usiadł. Po chwili milczenia przytulił mnie mówiąc , że wszystko będzie dobrze...
- Lena czy to dziecko Bartka ? - zapytała mama 
- Tak- odpowiedziałam
- A kiedy masz zamiar mu o tym powiedzieć ?
- Jak będę gotowa.
- Dobrze. Zrobię coś do jedzenia.- dodała szybko i wyszła do kuchni. Ja w tym czasie poszłam po swojego pokoju. przebrałam się w bawełniane szorty i t-shirt gdyż było bardzo gorąco. Spojrzałam w lustro i pogładziłam mój jeszcze niewidoczny brzuch. Zeszłam na dół i oglądałam tv z Karoliną. Ona chyba cieszyła się najbardziej ,  że jestem w ciąży.Mama zawołała nas na obiad. Nie obyło się bez " Córciu musisz jeść , więcej, Teraz będziesz musiała jeść za dwoje". Kiedy zjedliśmy obiad wszyscy wyszliśmy na taras i odpoczywaliśmy w promieniach Słońca. Nawet nie wiem , kiedy usnęłam. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. To Aaron. Odebrałam i weszłam do mieszkania , żeby móc z nim w spokoju porozmawiać. 
- Hej piękna.- zaczął Walijczyk
- Hej wariacie.
- I co powiedział lekarz ?- od razu zapytał. Przez chwilę zastanawiałam się czy mu powiedzieć.- Lena ?
- Jestem.
- Co powiedział Ci lekarz ?- ponownie zapytał
-  Aaron.. jestem w ciąży.- po drugiej stronie nastała cisza- Aaron ??
- Gratuluje Lenuś. Aaaaw będę wujkiem !- wykrzyknął do telefonu 
- Uspokój się i wiesz na razie mordka na kłódkę ! Nikomu ani słowa!- powiedziałam groźnie
- Jasne , ale wiesz , że długo nie wytrzymam ?
- Będziesz musiał. Co tam słychać w Anglii ?- zmieniłam temat , a Ramsey jak to on zaczął nadawać jak katarynka. Po godzinie gadania i śmiechu , pożegnałam się z piłkarzem i zakończyłam rozmowę. Była dopiero 18 , dlatego też postanowiłyśmy iść z mamą i Karoliną na spacer. Przebrałam się i mogłyśmy iść...

Nim się spostrzegłam była już połowa sierpnia. Mój brzuch w ciągu tych trzech tygodni dość mocno się zaokrąglił i jest już dość widoczny. Rodzice w tym tygodniu lecą z Karoliną na wczasy na Kretę , a do mnie przyjeżdżają Michalska z Nowakowską. Już nie miałam jak się wymigać ze spotkania z nimi. Rodzice pojechali już na lotnisko , a ja ubrałam się i czekałam na dziewczyny oglądając telewizję. Po jakiejś godzince usłyszałam dzwonek do drzwi. 
- Czeeść !- powiedziałam kiedy otworzyłam drzwi
- Czeeeść ! - odpowiedziały razem i zaczęły mnie przytulać. - Komuś się tu chyba przytyło .- powiedziała Olka i pokazała mi język , na co Aśka zmierzyła mnie wzrokiem i stanęła jak w murowana.
- O ja pier..... , Lena Ty jesteś .- nie dokończyła dziwnie wymachując rękami wskazując to na Ole to na mój brzuch.
- Yhym - potwierdziłam i uśmiechnęłam się do nich 
- Jezu ! Gratulacje !- zaczęły obie znowu mnie ściskać
- Ale co , gdzie , kiedy jak ?- zaczęła zadawać pytania Ola na co Asia jej wtórowała 
- Chyba nie muszę Ci mówić jak się dzieci robi .- zaśmiałam się i pokazałam jej język- Kiedy? to jest dokładnie 15 tydzień , więc raczej pamiętasz jaki był wtedy dzień , więc więcej już chyba wyjaśniać nie muszę.- uśmiechnęłam się blado w ich stronę .
- Powiedziałaś mu ?- zapytała Aśka 
- Nie , nie było jakoś okazji , a po za tym przygotowuje się do Euro.
- Do mistrzostw został jeszcze miesiąc.- wtrąciła Ola 
- Jeszcze zobaczę , tylko proszę was na razie nikomu ani słowa , jasne ?
- Oczywiście.- odpowiedziały zgodnie
I tak zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym. Stęskniłam się za nimi jak nie wiem co. Dziewczyny zostają ze mną do końca tygodnia , więc zdążymy się sobą nacieszyć.
- Jeśli chcecie to możecie iść ze mną w poniedziałek na USG.- zaproponowałam
- Jej , ale super.- ucieszyły się- Ale Ty jedziesz z nami w weekend do Spały.- dodała Ola - i nie ma , że nie. Musisz mu powiedzieć w końcu to i jego maleństwo , a po za tym on wciąż Cię kocha. Non stop chodzi przybity. Musisz z nim porozmawiać. 
- Wolałabym jednak , żeby dowiedział się pierwszy tego , że będzie ojcem , a nie razem z całą reprezentacją. 
- W sumie racja. Ten weekend mają wolny więc zadzwonisz do niego i on tu przyjedzie.- powiedziała Ola i w tym momencie zadzwonił jej telefon.- To Piotrek.- odebrała i wyszła z salonu. Po chwili jednak wróciła i wręczyła mi swój telefon
- Pit ma do ciebie sprawę. -i momentalnie z Asią wyszły z salonu.
- Hej Piter- zaśmiałam się 
- Cześć Lenka.- powiedział
- Bartek ?- zapytałam zdziwiona
- Tak. Lena możemy w końcu normalnie porozmawiać ?- usłyszałam jego smutny głos 
- Myślę , że nawet musimy , ale to raczej nie jest rozmowa na telefon. 
- Dobrze , to może przyjedziesz w następny weekend do Spały ?
- Nie , lepiej ty przyjedź do mnie do Warszawy jeśli nie zrobi Ci to problemu.
- Dobrze będę w sobotę przed południem , pasuje ? 
- Tak.- nastała cisza 
- Lena ?
- Tak ?
- Dlaczego wtedy na weselu u Pita i Olki , tak uciekłaś ?- zapytał , a po moim policzku spłynęła łza
- Nie wiem ? Bałam się ? Od tamtej nocy bardzo dużo się zmieniło w moim życiu i jeszcze więcej się zmieni..- otarłam dłonią łzy- Pa Bartek.
- Kocham Cię..- powiedział a mi serce zaczęło szybciej bić
- Ja Ciebie też..- powiedziałam i się rozłączyłam...
Reszta wieczoru minęła nam już spokojnie. Dzwonił Ramsey i Theo . któremu się wygadali ze Szczęsnym , że jestem w ciąży. 
 Niedziela minęła nam z dziewczynami na leniuchowaniu. Maluszek już coraz bardziej daje o sobie znać. Już nie mogłam się doczekać poniedziałku , żeby w końcu dowiedzieć się czy to chłopiec czy dziewczynka.
***
Wizytę miałam na 15 dlatego też , zanim poszłam do lekarza , poszłyśmy jeszcze na miasto. Dzięki Bogu nie przytyłam bardzo , ale mimo wszystko musiałam zmienić część garderoby. Nawet w tym stanie zakupy sprawiały mi przyjemność. Po 3 godzinach buszowania po sklepach i zakupie paru nowych rzeczy pojechałyśmy do przychodni..
- Gratulacje pani Lena będzie miała pani synka.- powiedział doktor- czy wydrukować zdjęcia z USG w 3D.
- Tak.- odpowiedziałam 
- My też chcemy takie zdjęcie.- powiedziała Asia
- Skserujemy w domu .- powiedziałam i uśmiechnęłam się 
Po drodze do domu kupiłyśmy papier do drukowania zdjęć i od razu po wejściu do domu dziewczyny zrobiły kilka kopi zdjęć od lekarza. Od razu je także ze skanowałam i wysłałam do Szczęsnych , Ramsaya i Theo , który codziennie albo dzwoni albo pisze i pyta co tam u mnie i kruszynki. 
- Ej na dworze jest super pogoda , chodźmy porobić sobie zdjęcia .- wyszczerzyła się Michalska
- W sumie dlaczego nie będzie świetna pamiątka.- poparłam jej pomysł.
- Trzeba się jakoś ubrać chyba no nie ?- zapytała Ola 
- Jest 17 więc musimy się sprężyć tak w 30 minut.- powiedziałam 
I tak ruszyłyśmy do łazienki, poprawiłyśmy makijaże , włosy i każda z nas później się przebrała.Gotowa czekałam na dziewczyny , przeglądając zdjęcia na moim aparacie. Kiedy w końcu skończyły się szykować ruszyłyśmy w stronę Starówki. Ubaw był nie mały podczas naszej sesji , ale zdjęcia wyszły świetne. Niestety byłam zmęczona i wróciłyśmy do domu. Zgrałyśmy zdjęcia na laptopa i jeszcze raz je obejrzałyśmy. Przy okazji oglądając także zdjęcia ze ślubu i wesela Nowakowskich i Szczęsnych oraz sylwestra w Londynie i meczy na Emirates Stadium. Zmęczone całym dniem i atrakcjami poszłyśmy spać po 23.... 






piątek, 4 października 2013

Rozdział XXVI


Na sam dźwięk twojego głosu przeszedł mnie dreszcz... Powoli się odwróciłam. Stałeś przede mną i patrzyłeś się na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami... Odpowiedziałam ciche "cześć" i odeszłam... Nie potrafiłam Ci spojrzeć w oczy bo wiedziałam , że wtedy bym się złamała. Usiadłam w jednej z kościelnych ławek. Po chwili rozbrzmiało Ave Maria i do kościoła weszła para młoda , a tuż za nimi świadkowie. Cała ceremonia była niezwykle piękna. Po Mszy św. wszyscy pojechaliśmy do jednego z Warszawskich lokali na wesele. Siedziałam przy stoliku z Winiarskimi , Ignaczakami i Zibimi , bo Asia nie mogła przyjechać , ponieważ miała  halowe mistrzostwa Europy , w których była jedną z faworytek. Ty siedziałeś przy stoliku obok z Kłosem i Kaśką oraz Jaroszem i Agnieszką. Wciąż czuje na sobie twój wzrok.  Impreza zaczyna się rozkręcać... W górę idzie szkło i pijemy kolejne toasty za Nowożeńców. Czas na pierwszy taniec. Młoda para tańczy na środku parkietu. Do o koła niej tworzą się dwa koła. W pierwszym z nich tańczą panie , za nimi zaś panowie. Kiedy piosenka się kończy orkiestra prosi panie , aby te się odwróciły i poprosiły partnerów na wprost siebie do tańca. Kiedy się odwracam stoisz za mną. Nie pewnie się uśmiechasz i wyciągasz w moją stronę dłoń. Po chwili zawahania chwytam ją a ty przyciągasz mnie bliżej siebie. Z głośników rozbrzmiewa piosenka. Jedną ręką chwytasz moją dłoń ,a drugą kładziesz na moją talię i przysuwasz mnie jeszcze bliżej siebie. Zaciągam się twoim zapachem... Napawam się twoją bliskością. Napawam się tobą... Nieświadomie opieram głowę o twój tors. a po moim policzku spływa pojedyncza łza , którą szybo ocieram.. Jednak ty to zauważasz, wiesz , że to z twojego powodu.. Doskonale wiesz jak cierpiałam po naszym rozstaniu i wiesz , że będę to przeżywała ponownie kiedy stąd wyjadę. Piosenka dobiegła końca , a my stoimy teraz na wprost siebie patrząc sobie w oczy. Mogę w nich zobaczyć to samo co Ty możesz zobaczyć w moich: smutek i tęsknotę. Dziękuje Ci za taniec i odchodzę do stolika. Wznosimy kolejne toasty i kiedy orkiestra zaczyna grać szybszy kawałek zostaje porwana do tańca przez Zibiego. Tak jak to mamy w zwyczaju zaczynamy się wygłupiać. Po chwili dołączają do nas pozostali. Stęskniłam się za tymi wariatami. Kiedy tylko z głośników rozbrzmiała piosenka Abby - Gimme! wszyscy zaczynają szaleć na całego. Ty również dołączasz się do nas. Chwytasz mnie za dłoń i zaczynamy bawić się we dwójkę zachowując się przy tym jak gdyby nigdy nic się nie stało. Oboje jesteśmy już trochę pijani, więc to może przez to..... Wybija godzina dwunasta , wiec czas na oczepiny. Wszystkie panny ustawiają się wokół pani młodej i zaczyna się zabawa. Kiedy muzyka ucicha Ola wyrzuca w górę welon , który ląduje w mojej dłoni. Wszyscy do o koła biją brawo a ja zaczynam się śmiać. Teraz Piotrek zajmuje miejsce Oli , a wokół niego ustawiają się kawalerowie. Po chwili zostajemy przedstawieni jako nowa para nowożeńców , bo żeby było śmieszniej ty łapiesz muszkę. Odtańczyliśmy wspólny taniec , po czym jeden z muzykantów mówi , że masz mnie wziąć na ręce co robisz bez trudu , po czym dodaje , że w końcu możemy udać się w naszą podróż poślubną jako nowa para młoda. Wszyscy zaczynają się śmiać , tak samo jak ja , lecz ty z poważną minom kierujesz się w kierunku drzwi prowadzących na zewnątrz. Myślałam , że postawisz mnie kiedy tylko wyjdziemy z sali , więc , żeby było śmieszniej macham reszcie gości na pożegnanie...
- Dobra możesz mnie już postawić.- mówię kiedy wyszliśmy już z sali, lecz ty nic nie odpowiadasz tylko się zatrzymujesz i patrzysz w moje oczy.
- Bartek...- zaczynam lecz ty brutalnie mi przerywasz , zachłannie wpijając się w moje usta ,  na co nie zostaje Ci dłużna. Nasze pocałunki są przepełnione tęsknotą. Nawet nie wiem kiedy znajdujemy się w twoim pokoju hotelowym. Pozbywamy się swoich ubrań.... zaczynamy się uczyć siebie na wzajem....aż ponownie stajemy  się jednością....
  Leżymy wtuleni w siebie normując nasze oddechy :
- Lena , przepraszam . -mówisz patrząc mi w oczy- Kocham Cię - dodajesz po chwili\
- Ja Ciebie też- odpowiadam i opieram głowę o twój tors. Wiem , że to nie powinno się zdarzyć , ale mimo wszystko chcę nacieszyć się chwilą. Chcesz coś na to powiedzieć lecz ci nie pozwalam całując Cię i wtulając się w ciebie jeszcze mocniej. Po chwili Ty zasypiasz..Kiedy jestem już pewna , że śpisz wyplątuję się z twoich objęć i ubieram , poprawiam włosy. Na stoliku znajduję kartkę papieru i  długopis na , której piszę do Ciebie krótki liścik. Kładę go obok twojego telefonu i wychodzę z twojego pokoju, wracam jeszcze na salę po torebkę i uprzednio żegnając się ze wszystkimi znajomymi wychodzę. Przed salą czeka już na mnie tata  , który zabiera mnie do domu. Kiedy tylko wchodzę do mieszkania idę do łazienki gdzie zmywam makijaż i biorę gorący prysznic. Krople gorącej wody mieszają się z moimi łzami... Kiedy wychodzę spod prysznica osuszam ciało , suszę włosy i robię makijaż. Ubieram się i pakuję resztę rzeczy do walizki. Biorę torebkę i walizkę i schodzę do salonu. Jest 4 nad ranem. Żegnam się z mamą i Karoliną i z tatą wychodzimy z mieszkania. Po 40 minutach jestem już na lotnisku. Żegnam się z tatą i odchodzę na odprawę po 30 minutach już siedzę w samolocie , który własnie startuje...

Po moich policzkach spływają kolejne łzy... Na lotnisku czeka na mnie Ramsey. Kiedy do niego podchodzę od razu mnie przytula na co ja jeszcze bardziej się rozklejam... Zakładam okulary przeciw słoneczne , które daje mi Aaron , a on bierze moją walizkę i wychodzimy  z lotniska. Po ponad godzinie jazdy siedzę już w swoim mieszkaniu z Walijczykiem i opowiadam mu o tym co działo się w Polsce zalewając się łzami. Ten nic nie mówi tylko mnie przytula i gładzi uspokajająco po plecach. nawet nie wiem kiedy się usypiam. Kiedy się przebudziłam leżałam w swojej sypialni. Spojrzałam na zegarek , dochodziła 15 , więc sobie pospałam.....

***

Kiedy się przebudziłem jej już nie było obok. Nie to nie możliwe , żeby uciekła. Sięgnąłem po telefon. Obok niego leżała kartka za adresowana do mnie. Od razu poznałem jej pismo i czym prędzej zacząłem czytać:

" Skoro to czytasz ja już pewnie jestem w samolocie do Anglii. 
Przepraszam Cię , że tak uciekłam , ale nie potrafiłabym dzisiaj spojrzeć Ci w oczy...
 Nie potrafiłabym z Tobą porozmawiać..
Nie jestem jeszcze na to gotowa, daj mi trochę czasu na przemyślenie sobie wszystkiego , co powinieneś zrobić również Ty...
Już dawno Ci wybaczyłam 
I Wciąż Cię Kocham..
Lena"

***
Maj i czerwiec minęły w zastraszającym tempie a co za tym idzie do wesela Oli i Wojtka został już tylko nie cały miesiąc. Bartek pisał , dzwonił lecz ja zawsze mówiłam to samo potrzebuje jeszcze czasu, aż w końcu dał sobie spokój...

Od początku lipca jestem w Polsce gdzie dopinam sprawy związane z weselem na ostatni guzik , przez co nie mam czasami nawet chwili , żeby zjeść , co wyszło dzień przed weselem...Byliśmy z Olą i Szczęsnym w domu weselnym ustalić gdzie kto siedzi , kiedy najzwyczajniej w świecie zemdlałam. Dobrze , że Wojtek wykazał się refleksem i w porę mnie złapał nim uderzyłam o podłogę. Niestety Ola zaczęła panikować i wezwała pogotowie , które zabrało mnie do szpitala. Mimo tego , że było to tylko omdlenie pobrano mi krew i zrobiono podstawowe badania. Podłączono mnie do kroplówki i kiedy ta się skończyła mogłam wrócić do domu , a po wyniki miałam zgłosić się w poniedziałek. 


20 lipiec 2013 r.

Nadszedł ten wielki DZIEŃ. Dzisiaj Ola i Wojtek w końcu powiedzą sobie tak. Na ślub przyjechał niemalże cały Arsenal i kilku zawodników z reprezentacji i oczywiście rodzina i najbliżsi znajomi pary. Właśnie wróciłyśmy z Olą od fryzjera. Tak się stresuję całą tą sytuacją związaną ze ślubem , że od rana mnie aż mdli. Olą właśnie zajmuje się wizażystka , a ja siedzę z ciocią i czekam na swoją kolej. Po 40 minutach zajmuje miejsce Oli i teraz to ja jestem malowana. Po 15 obie jesteśmy już gotowe. Oleńka wygląda   nieziemsko. Ja również nie prezentuje się najgorzej. Po chwili do salonu wchodzi kamerzysta i fotograf i zaczyna się....
 O 17 jesteśmy już w kościele. Jestem świadkową , a świadkiem Robert Lewandowski. Kiedy wchodzimy do kościoła pierwsze co się rzuca w oczy to to , że wszyscy goście ubrani są na kremowo i czarno. Biały kolor zarezerwowany był tylko dla Oleńki i mnie. Kościół cały przyozdobiony jest białymi różami dzięki czemu wygląda ślicznie...
- Ja Wojciech biorą sobie Ciebie Aleksandro za żonę i ślubuję Ci...
- Ja Aleksandra biorę sobie Ciebie Wojciechu za męża i ślubuję Ci ...
Tak się wzruszyłam , że aż po moim policzku spłynęła łza... 
Po ślubie udaliśmy się na wesele. Pierwszy taniec w wykonaniu młodej pary był niesamowity. Pięknie odtańczony walc angielski robił wrażenie....
*
Wesele i poprawiny minęły w zaskakująco szybkim tempie. Postanowiłam zostać w Polsce aż do końca swoich wakacji czyli do końca września. W poniedziałek byłam tak zmęczona po poprawinach mimo ,że nie napiłam się nawet kropli alkoholu, że zapomniałam iść odebrać wyniki do szpitala. Za to we wtorek zaraz po śniadaniu szybko się ubrałam i pojechałam do szpitala po wyniki...

Zapukałam do drzwi gabinetu doktor Urbaczki. 
-Dzień dobry nazywam się Lena Sawicz i miałam się zgłosić do pani po odbiór wyników.
- Już szukam , o mam.Proszę niech Pani usiądzie.
- Dziękuje.- powiedziałam kiedy usiadłam
- Pani Leno omdlenie było wynikiem ....


poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział XXV


Dzwoni, pisze , przeprasza... Tłumaczy się przypływem emocji... że kiedy to zobaczył nie wiedział jak zareagować , bo przecież go tutaj nie było... Prosił o wybaczenie...Mówił , że kocha i zawsze będzie... Ale ja już nie chciałam tego słuchać... Miałam dość tego wszystkiego... Nadal kochałam , ale nie wyobrażałam sobie z nim teraz być. Nie po tym jak mnie potraktował....
Zmieniłam numer... Chciałam się od tego odciąć, zerwać kontakt ze wszystkim co miało z nim jakikolwiek związek. Związek z nim czy jego światem, z siatkarskim światem , który był również moim światem.. No właśnie - BYŁ... teraz już nie ma Was. Teraz jesteś Ty i jest On...

***

Święta spędzone z rodziną dobiegły końca i wróciliśmy do Londynu. Każdy dzień spędzałam niemal , że tak samo . Pobudka , śniadanie , czytanie książek bądź notatek , zazwyczaj obiadokolacja , kąpiel i to czego ostatnimi czasy nie lubiłam najbardziej - samotne wieczory i noce , które ostatnio spędzałam płacząc nad naszymi wspólnymi zdjęciami. Niemalże codziennie wpadali do mnie Ola i Wojtek. Próbowali pocieszyć , rozśmieszyć , wyciągnąć na miasto...  I w końcu to się im udało , po dwóch miesiącach płaczu i siedzenia w domu postanowiłam wyjść do ludzi..

Sylwester 2013 

Jak co dzień przebudziłam się chwilę po 9. Wstałam z łóżka i swoje kroki skierowałam w stronę łazienki. Obmyłam twarz wodą i spojrzałam w lustro. Skrzywiłam się na swój widok : czerwone i spuchnięte oczy , po kolejnej przepłakanej nocy...
- Dość tego ! - powiedziałam sama do siebie. Wyszłam z łazienki i wzięłam jedno z pustych pudełek ozdobnych w którym przechowywałam zbędne rzeczy i zaczęłam wrzucać do niego wszystkie rzeczy , które mi go albo o nim przypominały.. Kiedy skończyłam zamknęłam je pokrywą i podpisałam " PRZESZŁOŚĆ". Włożyłam ja na najwyższą półkę i zamknęłam szafę. Musiałam to zakończyć definitywnie , tak jak kończy się rok tak ja musiałam zamknąć ten rozdział mojego życia za sobą. Postanowienie noworoczne brzmiało " Nauczyć się żyć od nowa , bez niego.." Nie mogłam już dalej użalać się na sobą . Włączyłam radio , akurat leciała piosenka Gotye. Pod głosiłam i zaczęłam śpiewać razem z wykonawcą. Kiedy piosenka się skończyła zjadłam śniadanie i wzięłam prysznic. Zrobiłam makijaż i ubrałam się. Dochodziła już 11 więc wzięłam telefon i wyszłam z mieszkania zamykając je za sobą. Wsiadłam do windy i zjechałam dwa piętra niżej. Po chwili stałam już przed drzwiami mieszkania numer 16. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili w drzwiach stanęła moja kochana kuzynka.
- Hej , wchodź - powiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy
- Hej przyszłam pomóc w przygotowaniach do imprezy.- uśmiechnęłam się do niej szeroko i ruszyłam w kierunku kuchni z której dochodziły śmiechy. Kiedy do niej weszłam Wojtek razem z Walcottem  kroili warzywa do sałatki w różowych fartuszkach i rozmawiali naśladując milordów co brzmiało mniej więcej tak :
- Milordzie , bądź aż tak uprzejmy i podaj mi to o to czerwone , bulwiaste warzywo zwane pomidorem- mówił Wojtek z pełną powagą
- Ależ oczywiście milordzie. Proszę o to twoje warzywo zwane  pomidorem , milordzie.- mówił równie poważny Theo , podkreślając słowo " milordzie". 
A Ramsey płakał ze śmiechu przyglądając się ich wygłupom. Ja zaś stanęłam z miną typu WTF! 
- Cześć ! - powiedziałam, na co wszyscy się na mnie spojrzeli 
- Siema Lenka ! - podszedł do mnie Wojtek i przytulił na powitanie - Wy się chyba nie znacie ? - wskazał na chłopaków
- Hej Theo jestem.- podał mi rękę uśmiechając się przy tym zabójczo
- Lena- również odpowiedziałam mu uśmiechem 
- Aaron - przedstawił się Walijczyk również uśmiechając się zabójczo
- Lena - także się uśmiechnęłam 
- Mała napijesz się drinka ? Jasne, że tak.- powiedział Wojtek od razu odpowiadając sobie na pytanie
- Mała to jest twoja pała , a nie ja! - od razu odgryzłam mu się za nazwanie mnie małą, czym wywołałam kolejną salwę śmiechu wśród obecnych  
- Uuu pocisk ! Już Cię lubię.- mówił przez śmiech Theo i przybiliśmy piątkę.
I tak czas do 16 spędziłam w ich towarzystwie nie mal ,że cały czas płacząc ze śmiechu. W między czasie do przygotowań dołączyli również Olivier Giroud z żoną Jennifer oraz Jack Wilshere z Lauren i Archim. Jeszcze nigdy nie widziałam tak ślicznego i rozkosznego dziecka. Po 16 kiedy wszystko już było gotowe każdy wrócił do siebie . Nawet nie wiedziałam , że Theo i Aaron mieszkają również w tym apartamentowcu. Impreza zacząć się miała o 19 dlatego też od razu po wejściu do mieszkania ruszyłam się przygotowywać. Wzięłam kąpiel, kiedy wyszłam z wanny dokładnie osuszyłam ciało i wysuszyłam włosy ,które następnie pofalowałam. Zrobiłam staranny makijaż i poszłam się ubrać. Krótko po 18 byłam już gotowa. Korzystając z tego , że mam jeszcze chwilę czasu zadzwoniłam do rodziców złożyć im życzenia noworoczne oraz do dziadków. Odpisałam na życzenia od siatkarzy oraz dziewczyn. Mimo wszystko, że chciałam się odciąć od tego wszystkiego nie potrafiłam. Cały czas utrzymywałam kontakt z Olą i Kaśką. Kiedy odpisywałam na życzenia Dagmarze wróciły wspomnienia z sylwestra ubiegłego roku u Winiarskich. Szybko otarłam pojedynczą łzę która spłynęła po moim policzku , odłożyłam telefon , wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania ,uprzednio je zamykając. 

***

Impreza zaczyna się rozkręcać. Są już prawie wszyscy brakuje tylko Ramseya. 
- Lenka mogłabyś iść do Aarona i sprawdzić dlaczego jeszcze nie przyszedł ?- prosi Wojtek na co się zgadzam i wychodzę na klatkę by po przejściu kilku kroków stanąć przed drzwiami pomocnika Arsenalu. Zaczęłam dzwonić dzwonkiem do drzwi oraz do nich pukać, po jakiś 5 minutach otworzył mi je rozespany Aaron.
- O Lena , co Ty tu robisz ? - zapytał zaspanym głosem
- Wysłali mnie , żeby sprawdzić dlaczego nie przychodzisz na imprezę , która ciągnie się już od dobrej godziny.- zaśmiałam się
- Cholera .- powiedział niemal że do siebie i biegiem zniknął w głębi mieszkania , a ja wróciłam na imprezę.
Po jakiś 10 minutach dołączył do nas Aaron. Chłopaki oczywiście nie oszczędzali go i zyskał nową ksywkę " Śpiąca Królewna". Po 21 wszyscy już byli mocno wstawieni. Sama nie byłam lepsza. Ale nawet nie zwracałam na to dzisiaj uwagi. To był koniec roku i trzeba go było pożegnać z przytupem. Prawie że cały czas tańczyłam , jak nie z Theo to Aaronem , to z którymś z zawodników Arsenalu. Jednak najwięcej z Ramseyem , który wyraźnie próbował mnie zbajerować i po części to mu się udawało....
 O zerowej wyszliśmy na taras , aby podziwiać Londyn w blasku fajerwerków. Złożyliśmy sobie na wzajem życzenia noworoczne i poszliśmy dalej pić, gdzie ok. 4 nad ranem wróciłam do siebie.
 Początek Nowego Roku nie należał do najprzyjemniejszych bowiem miałam takiego kaca , że chciało mi rozwalić głowę. Ale nie tylko ja . Oleńka napisała mi , że także zdychają ze Szczęsnym , podobnie jak Theo i Aaron. Z powodu kaca mordercy nie zamierzałam dzisiaj nawet wychodzić z łóżka i praktycznie cały 1 stycznia 2013 roku przespałam. Obudziłam się po 20 wzięłam tylko szybki , orzeźwiający prysznic i ponownie poszłam spać.
***
Tydzień po sylwestrze strasznie źle się czułam. Siedzieli u mnie właśnie Ola i Aaron kiedy po raz kolejny tego wieczoru poszłam zwymiotować.
- Nie koniec! Jedziemy do szpitala bo w końcu się odwodnisz !- powiedziała moja kuzynka na co przytaknął jej Walijczyk
- Nie to na pewno grypa żołądkowa , do jutra mi przejdzie.- mówiłam
- Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy i jedziemy do szpitala bo na prawdę się odwodnisz o ile już tego nie zrobiłaś.- powiedziała już poddenerwowana Ola
- Okey.- ruszyłam w stronę sypialni i spakowałam dres ,świeża bieliznę, wzięłam jeszcze kosmetyczkę , szczoteczkę do zębów i ręcznik. Ze sportową torbą wyszłam z garderoby , zahaczając o łazienkę i ponownie wymiotując.
*
Po 15 minutach byliśmy w szpitalu. Mdłości ustały , a mimo to zrobiono mi serię badań. Niestety musiałam zostać w szpitalu na obserwacji , gdyż rzeczywiście się odwodniłam. Podpięto mi kroplówkę i dzisiejszą noc spędziłam z szpitalu. Dzięki Bogu następnego dnia dostałam wypis i mogłam wrócić do domu. Chwilę po 10 przyjechał Aaron i zabrał mnie do mojego mieszkania. Nie posiedział niestety ze mną ponieważ miał trening i musiał już uciekać.
*
Reszta miesiąca oraz luty minęły bez większych sensacji. Skupiłam się na nauce. Często spotykałam się z Ramseyem z którym byłam bardzo blisko , jednak traktowałam go tylko jako przyjaciela. Niestety on oczekiwał czegoś więcej....Pewnego razu zaprosił mnie do kawiarni 
- Hej- powiedział jak zwykle uśmiechnięty Walijczyk i powitał mnie całusem w policzek 
- Cześć- przywitałam się z nim i usiadłam 
- Pięknie wyglądasz , z resztą jak zawsze.- uśmiechnął się 
- No staram się - wyszczerzyłam się w jego stronę. Naszą jak że ciekawą konwersację przerwała nam kelnerka , pytając o zamówienie.Oboje zamówiliśmy gorącą czekoladę i sernik Kiedy kelnerka odeszła Aaron spoważniał.
- Co jest ?- zapytałam
- Muszę Ci coś powiedzieć tylko proszę cię nie przerywaj mi. - zrobił krótką pauzę , tak jakby zbierał się w sobie by po chwili kontynuować- Wiem , że nie znamy się długo , ale odkąd zobaczyłem cię ten pierwszy raz w mieszkaniu u Wojtka nie myślałem o niczym innym jak tylko o tobie , jak spędzić z tobą jak najwięcej czasu, jak być blisko ciebie. Nie mogłem patrzeć jak cierpisz , albo jak płaczesz przez tego siatkarza , co ponownie zaczęło się zdarzać. Chcę cię uszczęśliwiać , chcę być dla ciebie tak samo ważny jak on. Lena ja chcę Ci powiedzieć , że ja się w tobie zakochałem ale zrozumiem jeżeli powiesz , że Ty do mnie nic nie czujesz.Kiedy skończył swój monolog nie wiedziałam co powiedzieć. Lecz po chwili położyłam dłoń na jego dłoni która leżała na stoliku
- Aaron ja też Cię kocham ale jak brata. Jesteś dla mnie bardzo ważny ale nie kocham Cię w ten sposób.-widziałam , że moje słowa go zabolały ale taka jest prawda.
- Rozumiem. Mam nadzieję , ze mimo to możemy nadal się przyjaźnić.
- Nie zrezygnowała bym z takiego przyjaciela...

***
Maj 2013 
Miesiące mijały nie miłosiernie szybko. Zbyt szybko. Na początkiu kwietnia dostałam zaproszenie na ślub i wesele Oli i Piotrka , który ma odbyć się za trzy dni. Właśnie siedzę w samolocie do Warszawy. Po 2 godzinnym locie z lotniska odbierają mnie rodzice z którymi tak dawno się widziałam. Ściskam ich za wszystkie czasy, bardzo za nimi tęskniłam. Karoliny niestety nie ma w  Warszawie ponieważ pojechała na wycieczkę klasową do Paryża. Jedziemy do mieszkania. Po godzinie jazdy w końcu docieramy na miejsce. Moje kroki od razu kieruję do mojego pokoju , gdzie rozpakowuje walizkę i  idę wziąć prysznic. Kiedy kończę włosy splatam w niedbałego koczka , robię makijaż i ubieram się. Resztę dnia spędzam z rodzicami.
Chwilę po 22 kładę się do łóżka. Odkąd dostałam zaproszenie na ten ślub , a właściwie kiedy postanowiłam na niego iść mentalnie przygotowuje się na spotkanie z nim. Wiem , że tam będzie w końcu to jego najlepszy przyjaciel się żeni. Mimo , że boisz się tego spotkania , już nie możesz się tego doczekać. Nie możesz się doczekać kiedy go zobaczysz.

4 maja
Budzę się po 10. Idę do kuchni gdzie jem śniadanie. Ślub jest na godzinę 17 więc mam jeszcze bardzo dużo czasu. Korzystając z tego dzwonie do Oleńki z którą rozmawiam chwilę. Kiedy skończyłyśmy rozmawiać, ubieram się i wychodzę na spacer po mieście.

***
Idę właśnie do Oli , ponieważ Pit poprosił mnie , abym przyniósł od niej obrączki. Po drugiej stronie ulicy w oczy rzuca mi się niezwykle piękna blondynka. Piękna bo wygląda tak jak ona. Jak Lena. Nie to nie możliwe, to nie może być przecież ona. Ona jest w Londynie. Przyglądam się jej ponownie i już jestem pewien , to ona. Skoro jest w Warszawie na pewno będzie na ślubie i weselu.
***
Ze spaceru wracam chwilę po 12. Włączam Polsat sport , akurat leci zapowiedź zbliżającej się Ligi Światowej oraz wywiady z zawodnikami. On też tam jest....
Po 14 zaczynam się szykować. Biorę prysznic, następnie osuszam dokładnie ciało i suszę włosy. Kiedy są już suche faluje je lokówką i robię staranny makijaż. W między czasie do domu wraca mama z Karoliną , która wróciła z wycieczki. Ściskam siostrę i rozmawiam z nią chwilę. Kończę makijaż i ubieram się. Biorę torebkę oraz prezent i idę do salonu. Proszę tatę , żeby zawiózł mnie do kościoła na ślub. Na miejscu jesteśmy o 16,30. Państwo młodzi tak jak i większość gości już są. Podchodzę do nich i się witam, podobnie jak z resztą reprezentacji, Nie widzę tylko jego. Stoję przed kościołem z Winiarskimi oraz Ignaczakami kiedy nagle wszyscy milkną. A ja słyszę za sobą głuche " Cześć" doskonale wiem kto je powiedział. Powoli odwracam się w jego stronę.....


środa, 18 września 2013

Rozdział XXIV

- Możemy porozmawiać ?- zapytał przyjmujący
- Jasne. - powiedziałam ziewając
- Przepraszam Cię jeszcze raz, ale naprawdę miałem zły dzień . Na treningu mi nie szło , trener mnie ciśnie, że źle gram , mimo wszystko , ze jak zwykle gram na 200 %. Po prostu mnie tak to wkurza , że mam dość.- powiedział zawiedziony
- Misiek przestań.-powiedziałam pokrzepiająco.- Zawsze dawałeś sobie radę i teraz też tak będzie.
- Strasznie za tobą tęsknie.- powiedział smutno
- Ja za tobą też , ale już niedługo się zobaczymy jeszcze tylko 3 tygodnie .- uśmiechnęłam się na samą myśl , że niedługo go zobaczę
- Aż 3 tygodnie.
- Daliśmy radę tyle czasu damy radę wytrzymać jeszcze te trzy tygodnie.- powiedziałam ziewając
- Damy radę.-powiedział niemal że szeptem- Kończę bo słyszę , że zasypiasz.Kocham Cię.-powiedział
- Ja ciebie też.Dobranoc misiu.-
- Dobranoc.- i zakończył połączenie a ja od razu usnęłam

Następnego ranka jak co dzień pobudka o 6 szybki prysznic , jogurt na śniadanie , ubrać się i marsz na uczelnię. Z racji początku października pogoda przestała nas rozpieszczać i zrobiło się dość chłodno. Z zajęć wróciłam dopiero o 16. Zjadłam szybko sałatkę , którą zrobiłam wczoraj i zaczęłam przygotowywać się do imprezy. W między czasie zadzwonił Bartek, pogadaliśmy chwilę i musiałam kończyć gdyż zbliżała się już 18 a o 19 miał przyjść po mnie Adam. Wzięłam szybki prysznic , umalowałam się i ubrałam. Zakładałam już biżuterię kiedy zadzwonił  dzwonek do drzwi. Tak jak myślałam był to Adam.
- Siema ! Łał! Wyglądasz zajebiście!- powiedział witając mnie całusem w policzek
- Dzięki , ty też .- wyszczerzyłam się do niego
- Dobra to jak jesteś już gotowa to lecimy.
- Okey. - założyłam kurtkę i zamknęłam mieszkanie.
Na dole czekała już na nas taksówka. Po jakiś 20 minutach jazdy byliśmy już w klubie. Znaleźliśmy naszą klasę i zaczęłam się impreza . Alkohol jak to u studentów lał się strumieniami. Ludzie z roku okazali się świetni , mimo to ja praktycznie cały czas bawiłam się z Adamem i Kamilem , który dołączył do nas w klubie. Obaj byli świetnymi tancerzami , ale nie aż tak jak nasi kochani siatkarze. Po 3 wróciłam do domu.
Zmęczona niemal że od razu usnęłam. Następnego dnia wstałam grubo po 13. Korzystając z wolnego dnia posprzątałam mieszkanie i udałam się na małe zakupy do marketu. Kiedy wróciłam do domu rozpakowałam zakupy i ległam na kanapie w salonie włączając telewizje. Zostawiłam na powtórce wczorajszego meczu Arsenalu. Moje oglądanie przerwał dzwoniący telefon.
- Tak ?
- Siema ! - wydarła się do telefonu
- Cześć wariatko.
- Co robisz ?- zapytała Kaśka
- A siedzę w domu a co tam ?- zapytałam
- Bo Monika z Olą przyjechały i mamy zamiar się spotkać w babskim gronie ,co ty na to ?
- Super!- ucieszyłam się- To może wpadniecie do mnie ?- zaproponowałam
- Okey , to o której ?
- Tak o 19.
- Będziemy na pewno.- i się rozłączyła
Była dopiero 16 więc postanowiłam zrobić jakąś sałatkę , wybór padł na moją ulubioną- grecką. Kiedy skończyłam wyskoczyłam jeszcze do osiedlowego sklepu po jakieś chipsy i tym podobne.Po powrocie wzięłam, krótki prysznic i przebrałam się. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Hej ! - wyściskałam dziewczyny  , podobnie jak one mnie
- Cześć .- powiedziała każda i przeszłyśmy do salonu
- To jak może się czegoś napijemy?- zaproponowała Ola machając butelką wódki i zabawnie poruszając brwiami
- Czysta czy drinki ?- zapytałam, popatrzyłyśmy na siebie i jednocześnie odpowiedziałyśmy- Drinki !
Poszłam do kuchni i zrobiłam nam na początek po drinku Blue Ocean  ,a kolejne był coraz to wymyślniejsze. Dawno nie spędziłam tak świetnego wieczoru z dziewczynami jak dziś. Naszą imprezę skończyłyśmy po 3 kiedy to już zaniemogłyśmy i poszłyśmy spać. Następnego dnia obudziłyśmy się z mega kacem , ale cóż takie są skutki wypicia takiej ilości alkoholu.....Niemalże całe niedzielne popołudnie spędziłyśmy leżąc i dochodząc do siebie , niestety wieczorem dziewczyny już pojechały a ja zostałam sama.

***
Wpadłam w wir nauki do tego stopnia , że nawet nie spostrzegłam się , że zbliża się koniec października...Z Bartkiem nie rozmawiałam od tygodnia, obwiniał cały świat za to , że doznał kontuzji kostki. Mimo ,że był w Łodzi ponieważ musiał zająć się jego kostką kadrowy lekarz widzieliśmy się tylko raz. Już nie wytrzymywałam tego i gdyby nie Adam nie wiem czy dała bym dalej radę to znosić jak mnie traktuje.
Jak co dzień wstałam o 6 by odbyć poranną toaletę i ubrałam się. Gotowa wyszłam z mieszkania i ruszyłam w stronę uczelni. Kiedy wychodziłam z bloku rozdzwonił się mój telefon.
- Cześć Mamuś.- powiedziałam do telefonu
- Córciu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.- powiedzieli do telefonu rodzice 
- Dziękuje za życzenia , zupełnie zapomniałam.- porozmawiałam jeszcze chwilę z rodzicami i weszłam na uczelnie, tam od razu dorwał mnie Adam , który złożył mi życzenia i wyściskał jak wariat. Nie obyło się oczywiście bez prezentu. Dostałam od niego i od Kamila , który niestety był teraz we Włoszech u rodziny,nasze wspólne  zdjęcie w formacie A4 ze spaceru w parku oraz ślicznego charmsa w kształcie piłki do siatkówki do mojej bransoletki. Przez cały dzień dostawałam telefony i sms'y z życzeniami. Oczywiście pamiętała cała reprezentacja i Skra. Kiedy wróciłam z uczelni niemal , ze padłam na łóżko. Spokój mój jednak nie trwał zbyt długo gdyż ktoś pukał do drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam tylko ogromny bukiet róż po chwili jednak zza nich wyłonił się Bartosz. 
- Wszystkiego najlepszego dla najwspanialszej dziewczyny od największego chłopaka idioty. -powiedział i wręczył mi bukiet.
- Dziękuje i z grzeczności nie zaprzeczę .- powiedziałam i poszłam wstawić kwiaty do jakiegoś wazonu. Kiedy nalewałam do wazonu wody Bartosz objął mnie i przytulił.
-Przepraszam - powiedział i pocałował mnie w policzek
- Nie chce już non stop słyszeć tylko przepraszam , bo ostatnio zachowujesz się jak baba w ciąży a ja mam tego już po prostu powoli dosyć.- odpowiedziałam i odwróciłam się do niego
- Przepraszam już nie będę.- przytulił mnie i delikatnie pocałował, ale z czasem nasz pocałunek stawał się coraz namiętniejszy - Tęskniłem za tobą. Nawet bardzo.- mówił pomiędzy pocałunkami
- Ja za tobą też.....


Następnego dnia obudziłam się wtulona w Bartosza. Uwielbiałam to kiedy się budzą , a on jest tuż obok. 
- Hej .- wymruczał zaspanym głosem
- Cześć śpiochu.- powiedziałam i dałam mu całusa na dzień dobry.
Kiedy wstaliśmy po marudzeniach Bartka zjedliśmy śniadanie i przyjmujący pojechał na zabiegi rehabilitacyjne, a ja w tym czasie ubrałam się, ogarnęłam mieszkanie i zrobiłam obiad. Przyjmujący wrócił koło 16 zły jak osa. Bez słowa wszedł do mieszkania trzaskając drzwiami.
- Co jest ? - zapytałam , kiedy przyjmujący podał mi jakąś gazetę.- Przeczytaj sobie!Spojrzałam na nagłówek artykułu 
:" Dziewczyna Bartosza Kurka coraz częściej widywana w towarzystwie przystojnego blondyna , który z pewnością nie jest przyjmującym . Kim jest nowy "znajomy" Leny ? " A pod dość obszernym artykułem zdjęcia moje i Adam ze spaceru w parku.
- I mam rozumieć , że w to wierzysz ?- zapytałam  spokojnie i się zaśmiałam
- A dlaczego niby mam nie wierzyć? -spytał ironicznie- Od samego początku wciskałaś mi kit , że najgorszym świństwem jakie można zrobić drugiej osobie jest zdrada a sama co robiłaś, zabawiałaś się moim kosztem!- powiedział niemal , że krzycząc
- Bartek to jest tylko mój przyjaciel !- również podniosłam głos 
- Któremu dajesz dupy ? -zapytał drwiąco , a mnie na jego słowa zamurowało. Po chwili jednak z całej siły moja dłoń uderzyła w jego policzek.- Co może tak nie jest ? Jesteś taka sama jak wszystkie! Zwykła łatwa laska. Wystarczyło , żeby zakręcił się obok ciebie jakiś lovelasik i już wlazłaś mu do łóżka ?
- Nigdy cię nie zdradziłam.-powiedziałam a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko otarłam. Zabolało mnie to , że tak myślał.
- Między nami koniec , możesz już iść do swojego kochasia.- po tych słowach stanęłam jak sparaliżowana. Nie umiałam nic powiedzieć ani się ruszyć.Bartek zaś poszedł do sypialni z której po chwili wyszedł z walizką, a następnie wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. 


Bezwładnie osunęłam się po ścianie i po prostu rozpłakałam. Nie wiem ile tak siedziałam. W końcu podniosłam się z podłogi i poszłam do sypialni. Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało... Nie mogłam uwierzyć , że mi nie wierzył , nie ufał...Nie mogłam uwierzyć , że uwierzył w stek bzdur napisanych w jakimś tanim brukowcu...Nie mogłam uwierzyć , że to koniec... Koniec czegoś co budowaliśmy przez ten rok...

Minął miesiąc a ja nadal dobrze się nie pozbierałam i nie wiem czy kiedyś się pozbieram po naszym rozstaniu. Mówi się , że w życiu kocha się tak na prawdę tylko jedną osobę, a osoba która ja kochałam odeszła. Nie mogłam już normalnie funkcjonować w tym miejscu. Wszystko mi go przypominało. Postanowiłam wyprowadzić się z Łodzi , z Polski.. Po prostu nie dawałam rady. Dzięki temu , że byłam jedną z najlepszych studentów na roku bez problemu załatwiłam sobie możliwość wyjazdu na wymianę studencką do Londynu. Tamtejsza uczelnia była nawet lepsza od łódzkiej. Zaraz po świętach wraz z Olą i Wojtkiem wyleciałam do Londynu. Rodzice kupili mi mieszkanie w tym samym apartamentowcu w którym mieszkali  Szczęsny z Oleńką....






środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział XXIII

- Przepraszam ..- wydukałam i spojrzałam na kogo wpadłam
- Nie to ja przepraszam. A tak w ogóle to Adam- powiedział i podał mi swoją dloń
- Lena - odwzajemniłam gest i się uśmiechnęłam
- Miło mi
- Mi również. Przepraszam cię , ale śpieszę się na zajęcia.
- Ja też w końcu nie chcę się spóźnić na pierwszy wykład.- zaśmiał się
- Powodzenia. - uśmiechnęłam się i odeszłam
Znalazłam odpowiednią salę i jak to miałam w zwyczaju usiadłam na samym końcu. Do rozpoczęcia wykładu zostało jakieś 15 minut , więc wyjęłam telefon i pisałam z Olą.
- Przepraszam czy mogę ? - zapytał Adam wskazując na miejsce obok i uśmiechając się uroczo
- Jasne siadaj. - zabrałam torebkę z krzesła tak aby mógł usiąść
- A jednak się nie spóźniłaś .- zaśmiał się
- Ty też.
I na tym skończyła się nasza rozmowa , gdyż do sali wszedł wykładowca i rozpoczął wykład , który skończył się po 3 godzinach. Był tak nudny ,że Adam aż usnął , przez co miałam z niego niezły ubaw.
- Wstawaj.- potrząsnęłam nim delikatnie , na co od razu się obudził
- Co się stało? -zapytał zaspany, na co się zaśmiałam
- Przespałeś cały wykład , więc teraz czas na następny.-
- To chodźmy poszukać następnej sali.- zaśmiał się i już po chwili opuściliśmy sale - A tak w ogóle to co teraz mamy ? - zapytał drapiąc się po karku
- Poczekaj. - wyjęłam notatnik i sprawdziłam gdzie i jakie mamy mieć zajęcia- Teraz mamy budownictwo ogólne a później etyka zawodu architekta i ochrona własności intelektualnej.
- Jezuuu !- westchnął
- Sam wybrałeś ten kierunek. Ale pociesze cię , te wykłady trwają tylko po półtorej godziny , więc o 15 fajrant.
- Dzięki Bogu. - zaśmiał się

Po chwili byliśmy już w następnej sali. Tak jak w poprzedniej usiadłam na samym końcu , a obok mnie Adam. Tym razem jednak wykorzystując fakt , że mamy chwilę czasu zapoznaliśmy się z resztą naszej grupy i ustaliliśmy , że w piątek idziemy na małą imprezę zapoznawczą całą grupą.

***

I w końcu wybiła upragniona godzina 15. Mnie wykłady pasowały , za to Adam jęczał jak baba , jakie to one były nudne. Pożegnałam się z nim prze uczelnią i pognałam w stronę domu , gdyż zaczynał pokropywać deszcz , a ja nie miałam parasola. Kiedy weszłam do mieszkania od razu przebrałam się w coś wygodnego.
- Nici z mojego dzisiejszego biegania.- powiedziałam do siebie kiedy spojrzałam co się dzieje za oknem. Tak się rozpadało , że za oknem nie było niemalże nic widać.Poszłam do kuchni gdzie zaparzyłam sobie gorącą herbatę i zrobiłam sobie na obiad omlet. Kiedy zjadłam włączyłam laptopa. Kilka nowych zaproszeń na fejsie od ludzi z roku. Szybko sie z tym uporałam , sprawdziłam jeszcze pocztę i włączyłam skype'a . Bartek miał teraz trening przez co był nie dostępny , za to dostępna była Oleńka. Od razu nacisnęłam zadzwoń i czekałam aż odbierze. Po dwóch sygnałach ktoś odebrał.
- Hej Oleńka.- powiedziałam szczerząc się do ekranu 
- O cześć Lena .- powiedział Wojtek , który pojawił się na ekranie
- Siema Szczęsny.- odpowiedziałam z uśmiechem - Gdzie Ola
- Gada przez telefon, le zaraz powinna skończyć.- wyszczerzył się - Opowiadaj jak tam studia !
- Po jednym dniu mogę ci powiedzieć , że jest okey. Fajna grupa , pozytywni ludzie, więc jest spoko.- powiedziałam uśmiechając się- A u was co tam słychać ?- dodałam charakterystycznie poruszając brwiami
- Nie bój się ciocią na razie nie będziesz .- zaśmiał się- A tak na serio to przygotowania do wesela już się po woli zaczynają mimo , że zostało ponad 10 miesięcy .
- Ciocia was przyciska ? - zapytałam 
- Tak , tylko wszystko odbija się na Oli , która coraz bardziej zaczyna się denerwować. A przecież nie ma czym lokal już dawno jest zarezerwowany , dj też , kamerzysta i fotograf również .Zostały tylko zaproszenia , wybrać menu i kupić suknie i garnitur. 
- Masz rację , ale ciocia od zawsze tak miała , że wszystko musi mieć zorganizowane z wyprzedzeniem. Dobra a tak w ogóle to kiedy przyjedziecie do Polski ?- zapytalam
- Na święta ,ale drugiego dnia już wracamy.
- U to się nawet z wami nie zobaczę.- 
- Przyjedź do nas na sylwestra, przecież będziesz miała wolne , no nie ?
- W sumie tak , bo Bartek też w drugi dzień świąt wraca do Rosji.
- No to widzisz, tak też zrobimy. Tylko może nie mów nic Oli to zrobisz jej taką niespodziankę.
- Okey , to jeszcze się zgadamy.- skończyłam mówić a do pokoju w którym był Wojtek weszła Ola
- Z kim rozmawiasz ?- zapytała Wojtka
- Cześć !- wydarłam się do ekranu 
- Hej Lenuś! Dlaczego mnie nie zawołałeś ? - zapytała z pretensją bramkarza
- No bo rozmawiałaś przez telefon . - usprawiedliwił się pilkarz
- Dobra , zmykaj już bo chce sobie pogadać z moją mordką.- powiedziała Ola
- Już idę. Na razie mała. Jeszcze się zgadamy w tamtej sprawie.- rzucił bramkarz
- Nie mów do mnie mała ! - oburzyłam się , ale jego już nie było
- Co to za sprawa ? - zapytała
- Aaa przekonasz się w swoim czasie .- pokazałam jej język
I tak gadałyśmy przez następne dwie godzinki , o wszystkim i o niczym. Nim się spostrzegłam dochodziła już 19.
- Dobra mordko , będę już kończyć bo Bartek jest dostępny a jeszcze z nim dzisiaj nie rozmawiałam.
- Jasne.- uśmiechnęła się- Pozdrów go ode mnie. Paaa.
- No pa.- pożegnałyśmy się i zakończyłam połączenie
Skończyłam jedno i już łączyłam się z Bartkiem.
- Hej kotek.
- Cześć .- powiedział wysilając się na uśmiech
- Co jest ?- zapytalam
- Nic jestem po prostu zmęczony , dopiero co wróciłem z treningu.
- No to Ci nie przeszkadzam, pa.- powiedziałam lekko zirytowana
- Pa. - powiedział i się rozłączył
Był nieźle zdziwiona jego zachowaniem. Zawsze mimo meczy czy treningów miał czas i chęć , żeby rozmawiać a dzisiaj co , cześć i pa. Zdenerwowana poszłam wziąć kąpiel. Z wanny wyszłam dopiero wtedy , kiedy woda była już zimna. Przebrałam się w pidżamę i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć myśląc dlaczego Kurek się tak zachowywał. W końcu znużona zasnęłam....

***

Jak co dzień obudził mnie budzik. Niestety nie wyspałam się za bardzo , gdyż zasnęłam dopiero po pierwszej , co za tym idzie pięć godzin snu to nie zbyt wiele. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Przejrzałam się w lusterku ; blada twarz , wory pod oczami. Wzięłam orzeźwiający prysznic. Później zrobiłam sobie makijaż , aby zakryć skutki dzisiejszej nocy , pofalowałam włosy i poszłam do kuchni. Wypiłam mocną kawę i zjadłam tosta z nutellą. Po skończonym śniadaniu pozmywałam i poszłam się ubrać. Pogoda nadal nie była najlepsza, lecz dzisiaj już nie padało. Ubrałam się i wyszłam z domu. Jak zwykle szybko pokonałam drogę na uczelnie.
- Hej .- przywitał się ze mną Adam, który właśnie wszedł do sali i jak zwykle zajął miejsce obok mnie 
- Cześć.
- Co jest ?- zapytał od razu
- A co ma być ? 
- Jesteś jakaś taka smutna.
- Nie , wydaje ci się tylko.
- Możliwe.

***

I tak mijały kolejne dni. Kurek nadal się nie odzywał i ja też nie zamierzałam. To on mnie brzydko mówiąc olał. Jest czwartek a ja właśnie wychodzę z uczelni jak zwykle w towarzystwie Adama. 
- Pamiętasz , że jutro jest ta impreza ?- zapytał Adam
- Fuck ! Zapomniałam całkowicie. Nawet nie mam w co się ubrać.- panikowałam
- Spokojnie.- uspokajał mnie Adam śmiejąc się ze mnie - Jak chcesz mogę iść z tobą dzisiaj do galerii.
- Serio , mógłbyś ?- spojrzałam na niego oczami kotka ze Shreka 
- O 17 w Manufakturze ?
- Pasuje.No to do zobaczenia. - uśmiechnęłam się
- No pa.

Wracając zrobiłam małe zakupy spożywcze bo powoli w lodówce zostawało tylko światło. Kiedy wróciłam rozpakowałam zakupy i poszłam się odświeżyć i przebrać. Gotowa wyszłam z mieszkania. Kiedy je zamykałam rozdzwonił się mój telefon.
- Tak  ?
- Przepraszam .- powiedział przyjmujący
- Teraz sobie o mnie przypomniałeś ?- zapytałam z przekąsem 
- Lena proszę cię, nie chciałem , żeby tak wyszło. Po prostu miałem zły dzień.
- Ale mogłeś po prostu tak powiedzieć a nie zlewać na mnie kiedy coś do ciebie mówiłam. Przepraszam cię ale nie mogę teraz rozmawiać , bo  prowadzę. Zadzwoń później.
- Dobrze. Kocham Cię Lenka.
- Ja ciebie też.pa. - i zakończyłam połączenie
Po 20 minutach drogi byłam na miejscu. Adam już czekał na mnie w umówionym miejscu, lecz nie sam.
- Hej .- przywitałam się
- Cześć Lenka.- powiedział Adam wyraźnie zestresowany i odciągnął mnie na bok- Wiem że nie znamy się długo ale traktuje Cię jak najlepszą przyjaciółkę.
- Ja ciebie też. To znaczy się jak przyjaciela - zaśmiałam się
- To chodź.- i ponownie wróciliśmy do towarzysza Adama
- Kamil to jest Lena. Lena to jest Kamil mój chłopak. 
Moja mina bezcenna.
- Bardzo mi miło.- powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Mi również. - powiedział Kamil i uścisnęliśmy sobie dłonie
- To jak idziemy na te zakupy ?- zapytałam chłopaków
- Oczywiście.- powiedział Adam i ruszyliśmy na podbój sklepów.
Po jakże udanych zakupach , bo kupiłam kilka bluzek , dwie sukienki , trzy pary spodni i kozaki, poszliśmy do kawiarni na kawę i ciastko.
- Dziękuje wam.- powiedziałam kiedy siedzieliśmy już w kawiarni
- Ale za co ?- zapytał zdziwiony Kamil
- Za to popołudnie.- wyszczerzyłam się w ich stronę- Mogę wam coś powiedzieć ? 
- Jasne- powiedział Kamil
-Ale się nie obrazicie ?
- Jasne , że nie. - zachęcał mnie Kamil
- A ja wiem co ona chce powiedzieć - wyrwał się Adam
- Tak ? - spytałam zaskoczona
- Yhym, że od zawsze chciałaś mieć przyjaciela geja ,a teraz masz dwóch! - wyszczerzył się nie miłosiernie , podobnie jak i Kamil
- Dokładnie to chciałam powiedzieć.
I tak siedzieliśmy jeszcze z godzinkę jedząc ciasto i śmiejąc się. Przed 21 wróciłam do mieszkania. Nawet nie chciało mi się dzisiaj rozpakowywać toreb dlatego też od razu wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka.
Już zasypiałam kiedy zadzwonił mój telefon.......


Rozdział XXII

- Ciocia Lena , ciocia Lena ! - wołał mały blondynek biegnący w naszą stronę
- Hej Oli.- wzięłam malca na ręce i przytuliłam
- Cześć wujku. - blondynek przytulił się do Bartka i został u niego na rękach
- Cześć. - powiedzieli Winiarscy kiedy do nas dołączyli
- Hej - ucałowałam ich w policzki
- I jak tam wakacje ? - zapytała Dagmara
- Świetnie ! Pogoda bajeczna , miejsce tak samo ,a jeszcze z tym wariatem u boku , to mogło by być inaczej ? - powiedziałam a Bartek splótł nasze dłonie - A jak tam było na Dominikanie ?
- Suuuper ciociu ! Wiesz co robiliśmy , wiesz ? No na pewno nie wiesz! - dopowiedział Oli zanim cokolwiek powiedziałam - To ja ci powiem! Pływaliśmy z delfinami , a mama to nawet jednego pocałowała, no ale wiesz tak w głowę nie tak jak całuje tatę , bo to by było dziwne.- skończył swój monolog a my wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- No chyba nie będziemy gadać w markecie , wpadnijcie do nas tak na 20 to zrobimy sobie jakiegoś grilla, co ? - zaproponował Michał
- Jeszcze zadzwoni się po Wlazłych i Plińskich. - powiedziała Dagmara i już cieszyła się na imprezkę
- Okey , to widzimy się o 20!- powiedział Bartek
Pożegnaliśmy się z Winiarskimi , dokończyliśmy zakupy i wróciliśmy do domu. Rozpakowaliśmy zakupy , Bartosz rozłożył się na kanapie przed telewizorem , a ja przebrałam się , związałam włosy w koczka i zaczęłam robić muffinki na dzisiejszego grilla. Miałam dość dużo czasu a znając tych głodomorów musiałam upiec sporo babeczek , bo jedną porcje zje sam Bartek jeszcze nim pójdziemy. Zaczęłam od zrobienia muffinek z brzoskwiniami, następnie z bananem i czekoladą i na końcu specjalnie dla Oliviera i Arka , którzy uwielbiają nuttele zrobiłam babeczki piernikowe z nuttelą. Kiedy wyjęłam ostatnią porcję z piekarnika była już godzina 18.40 , wiec szybko ogarnęłam kuchnię i poszłam się szykować. Zajrzałam jeszcze do salonu gdzie był Bartek , który zasnął przy oglądaniu telewizji. Wzięłam szybki prysznic , umalowałam się i przebrałam.
- Bartuś wstawaj !- powiedziałam i delikatnie nim potrząsnęłam
- Już ! - wymamrotał i wstał z kanapy. Po chwili już przebrany był gotowy do wyjścia.
Wzięliśmy moje wypieki i ruszyliśmy do Winiarskich. Po godzinie drogi byliśmy już na miejscu.
- Hej ! Wchodźcie .- przywitał nas jak zwykle uśmiechnięty Michał
- Cześć! - odpowiedzieliśmy jednocześnie i weszliśmy do środka
- Przyniosłam coś ! - powiedziałam poruszając zabawnie brwiami i pomachałam przyjmującemu tacą przed nosem
- Nie mów , że zrobiłaś muffinki ? - powiedział rozmarzonym głosem Winiar i oblizał usta
- Yhym i to nawet z nutellą! - powiedziałam i zaśmiałam się
- Szampon ! Szampon ! - krzyczał Winiar - Lena zrobiła babeczki ! - cieszył się jak małe dziecko co tylko z Bartkiem skwitowaliśmy śmiechem
- Cześć wszystkim .- powiedziałam kiedy wyszliśmy na taras gdzie siedzieli wszyscy
- Cześć! odpowiedzieli wszyscy
- Gdzie te babeczki ? - stali już przy mnie Winiar , Winiar Junior , Wlazły, Wlazły Junior i Pliński , którzy już zacierali ręce
- Już , już. - zaczęłam się z nich śmiać i podałam i tace z muffinkami na , którą od razu się rzucili
- Winiar , chyba ci się coś na grillu pali ! - powiedział Bartek wychodząc z domu
- O ku... ! - zaczął Michał , lecz szybko się ugryzł w język i pobiegł do grilla
- Michał ! - od razu zgromiła go wzrokiem Dagmara , ten tylko przesłał jej całusa i ogarnął sytuacje przy grillu.

Czekając na potrawy z grilla przy którym teraz już na straży stali wszyscy mężczyźni , poplotkowałyśmy z dziewczynami. Dawno nie widziałyśmy się w takim gronie więc miałyśmy o czym rozmawiać. Po jakichś 20 minutach dołączyli do nas chłopcy. Zawołaliśmy jeszcze dzieciaki , które grały w ogrodzie i zaczęliśmy jeść. Oczywiście z racji , że to grill nie obyło się bez piwka i tym podobnym. Przy stole było jak zwykle dużo śmiechu jak to z siatkarzami bywa. Impreza trwała w najlepsze, ok. 23 dzieciaki poszły spać a my dalej siedzieliśmy. Grillowanie skończyliśmy dopiero o 2 w nocy, a z  racji tego , że wszyscy piliśmy spaliśmy dzisiaj u Winiarskich . Sprzątnęliśmy wszystko i poszliśmy do wyznaczonych dla nas pokoi. Kiedy tylko się położyłam od razu usnęłam.


Następnego dnia wróciliśmy do Łodzi. Już za trzy dni Bartek miał wyjechać do Rosji gdzie przygotowywał się będzie do nowego sezonu w barwach Dynamo.
- Co robimy ?- spytał Kurek kiedy wróciliśmy do mojego mieszkania 
- Może najpierw jakiś obiad , a później obejrzymy jakiś film ? - zaproponowałam 
- Okey , to może dzisiaj ja coś ugotuję a ty sobie odpoczniesz ? - zapytał przytulając mnie
- Jestem jak najbardziej na tak. - uśmiechnęłam się i pocałowałam delikatnie przyjmującego- To idę wziąć kąpiel , zawołaj mnie jak skończysz .- powiedziałam idąc już w stronę łazienki
Napuściłam sobie gorącej wody, wlałam mój ulubiony brzoskwiniowy olejek i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Po pół godzinie usłyszałam " Obiad gotowy " przyjmującego , więc nie chętnie wyszłam z wanny. Osuszyłam swoje ciało ręcznikiem i ubrałam się.
- Ymmm, co tak pięknie pachnie ? - zapytałam wchodząc do kuchni 
- Spaghetti z pesto i grillowaną cukinią . - uśmiechnął się zabójczo - Zapraszam do stołu .
- Od dzisiaj ty gotujesz, to było pyszne ! - powiedziałam kiedy już skończyłam jeść
- Dla ciebie mogę zawsze gotować .- uśmiechnął się i skradł mi całusa
- Mi pasuje. 
- To co oglądamy ?- zapytałam kiedy siedzieliśmy już na kanapie w salonie
- Ty coś wybierz.
- Może .... " I że Cię nie opuszczę " ?
- Okey - po chwili zaczął się już film, wtuliłam się w Bartka. Chciałam nacieszyć się jego obecnością bo już za trzy dni wylatuje do Rosji
- Już za tobą tęsknie. - powiedziałam i mocniej wtuliłam się w przyjmującego, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Ja za tobą też , ale będziemy przecież ze sobą codziennie rozmawiać przez telefon , na skype a w listopadzie gramy ze Skrą w Lidze Mistrzów, po za tym przyjadę przecież na święta.- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy i mocno przytulił - Kocham Cię !
- Ja ciebie też !- odpowiedziałam i dalej wtulona w przyjmującego oglądałam film.
Film tak mnie wzruszył , że ryczałam jak głupia. 
- Dlaczego płaczesz ? - zapytał przyjmujący
- Szkoda mi ich. Dla niej musi być to coś strasznego , że nie pamięta miłości swojego życia. A dla niego ? Przez jeden głupi wypadek jego cały świat rozpada się na kawałeczki. Staje się obcy dla osoby , którą kocha , która jest jego żoną..- skończyłam swój monolog i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się ok. 20. Bartka nie było w mieszkaniu. Weszłam do kuchni ,a tam zobaczyłam przyczepioną do lodówki karteczkę.

" Wrócę o 21. Pojechałem do Kłosa na mecz, pamiętasz? Kocham.
Bartek. "

Nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego , wzięłam moje ulubione Lay'sy Strong i rozłożyłam się na kanapie w salonie. Obejrzałam zaległy odcinek Czasu honoru po czym wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamkę. Było już grubo po 21 a Kurka jak nie było tak nie ma. Zaczęłam się martwić , więc do niego zadzwoniłam. Jeden sygnał , drugi , trzeci...Po piątym sygnale raczył odebrać.
- Gdzie ty jesteś ? Miałeś byś o 21 !- powiedziałam poddenerwowana
- Już jadę , będę dosłownie za 10 minut.

I jak powiedział , tak zrobił. Po 10 minutach usłyszałam przekręcający się w drzwiach klucz.
- Już jestem .- powiedział i cmoknął mnie w policzek
- Dlaczego nie zadzwoniłeś ,że będziesz później , wiesz jak się martwiłam ? -zapytałam z wyrzutem
- Przepraszam.- pocałował mnie i mocno przytulił

***

Nim się spostrzegliśmy nastał 2 września i Bartosz musiał lecieć do Rosji.
- Będziemy ze sobą codziennie rozmawiać , pisać i w ogóle , jasne ! - zapewniał mnie kiedy staliśmy w hali odlotów a po moim policzku zaczęły spływać pojedyncze łzy
- Oczywiście.- powiedziałam pociągając nosem. Bartek podniósł mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy
- Kocham Cię- powiedział i namiętnie mnie pocałował
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam a w głośnikach usłyszeliśmy wzywanie pasażerów na lot do Moskwy
- Muszę już iść.- powiedział po czym jeszcze raz mnie pocałował i mocno przytulił. Po chwili zniknął już z pola mojego widzenia. Poczekałam aż samolot odleci i wróciłam do mieszkania....

***
 Miesiąc bez Bartosza był bardzo ciężki , ale daliśmy radę. Codziennie ze sobą rozmawialiśmy. Dwa tygodnie po jego wyjeździe spędziłam w Warszawie u rodziców. Nim się obejrzałam był już 30 września co za tym idzie jutro miała odbyć się inauguracja roku akademickiego.
Wstałam obudzona przez budzik o 8 z racji tego , że rozpoczęcie roku miało odbyć się o 10. Wzięłam
prysznic , zrobiłam staranny makijaż , a włosy delikatnie pofalowałam. Następnie ubrałam się. Byłą dopiero dziewiąta z minutami , więc wolnym krokiem ruszyłam w stronę uczelni do której miałam jakieś 10 minut drogi spacerkiem. Dlatego też nie śpieszyłam się zbytnio. Wstąpiłam jeszcze do Starbucksa, gdzie kupiłam sobie Caffe Mocha , a do niej croissanta . Po zjedzeniu croissanta i wypiciu kawy wolnym krokiem ruszyłam w stronę uczelni. Miałam jeszcze 30 minut wiec nie śpieszyłam się zbytnio. Kiedy dotarłam do auli gdzie miało odbyć się rozpoczęcie roku akademickiego , było już sporo osób. Po chwili dziekan rozpoczął swoją przemowę. I jak to na rozpoczęciu roku bywa, było po prostu nudno.I tak po dwóch godzinach przemów w końcu mogliśmy się rozejść. Po drodze do domu wstąpiłam jeszcze do osiedlowego marketu po małe zakupy i wróciłam do domu. Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy , zrobiłam sobie obiad , a kiedy go już zjadłam z nudów zaczęłam sprzątać mieszkanie. Po godzinie wszystko lśniło. Zbliżała się 16 więc jak co dzień założyłam strój do biegania , zgarnęłam jeszcze z szafki iPoda  i ruszyłam pobiegać. Po godzinie wróciłam do domu lekko zmęczona. Wzięłam długi prysznic , przebrałam się już w pidżamkę i rozłożyłam się z laptopem na kolanach na kanapie. Od razu włączyłam skype'a. Już po chwili rozległ się ten charakterystyczny dźwięk zwiastujący połączenie. Od razu odebrałam.
- Hej kochanie ! - powiedziałam , a na sam jego widok uśmiechnęłam się od ucha do ucha
- No cześć. - odpowiedział z równie dużym uśmiechem jak mój - Opowiadaj jak tam było na rozpoczęciu roku ! - ponaglał mnie przyjmujący
- Nuuudnoo !- przeciągnęłam słowo na co Bartek się zaśmiał- Na prawdę przez dwie godziny były jakieś głupie przemowy, gratulacje itd, itd.
- Moje ty biedactwo.
I tak gadaliśmy jeszcze ze dwie godziny. Kiedy skończyliśmy poszłam do sypialni i od razu położyłam się do łóżka. Nawet nie wiem kiedy usnęłam...

Jak co dzień obudził mnie budzik. Wyjątkowo się wyspałam. Zajęcia zaczynałam o 9 więc w spokoju zjadłam jogurt , który był moim śniadaniem. Wypiłam mocną , czarną kawę i ruszyłam pod prysznic. Kiedy spod niego wyszłam osuszyłam dokładnie ciało , włosy dziś wyprostowałam , zrobiłam makijaż podkreślając oko eyelinerem i ruszyłam się ubrać. Spojrzałam jeszcze przelotnie na termometr 17 stopni , więc jest dość chłodno. Ubrałam się , wzięłam torebkę , iPhona i wyszłam z mieszkania uprzednio je zamykając. Miałam jeszcze 35 minut , więc w drodze na uczelnie zadzwoniłam do mamy. Pogadałam z nią chwilę , ponieważ musiała już kończyć. Będąc już na uczelni napisałam sms'a do Oli i chowałam telefon kiedy na kogoś wpadłam.....



...................................................................................................
Cześć ! Przepraszam , że tak długo musieliście czekać na nowy rozdział , ale mam nadzieję , że było warto. Mogę wam za to obiecać , że akcja przyjmie niespodziewane obroty .......... ;)
Zapraszam do komentowania, Angel <3










środa, 31 lipca 2013

Rozdział XXI


Igrzyska Olimpijskie nie potoczyły się  tak jak byśmy tego chcieli , niestety przegraliśmy mecze z Bułgarią oraz Australią przez co z grupy wyszliśmy z drugiego miejsca , trafiając na teoretycznie mocniejszego przeciwnika , którym jak się później okazało jest Rosja..

***

Ostatni gwizdek sędziego i pogrzebane marzenia.......ostatni gwizdek w meczu o wszystko......ostatni gwizdek w meczu , który zdecydował kto dalej będzie walczył o medale... kto będzie w grze....

Niestety przegrywamy mecz ćwierćfinałowy z Rosjanami i tym samym żegnamy się z Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie...łzy smutku w oczach naszych siatkarzy....
....zawiedli... zawiedli kibiców... zawiedli wszystkich a przede wszystkim siebie....po wygranej w Lidze Światowej 2012 na Igrzyska do Londynu jechali w roli faworyta.... niestety  nie udało się...

Po meczu Bartek tak jak większość reprezentantów podchodzi do barierek gdzie stoimy. Widzę w jego oczach łzy.. łzy smutku , żalu... Nic nie mówię , przytulam go tylko, wiem , że żadne słowa nie są w stanie go teraz pocieszyć....

[ kilka dni później ]
- Misiu spakowałaś się już ?- pyta Bartek obejmując mnie w pasie w moim mieszkaniu w Łodzi
- Tak- odpowiadam i odwracam się twarzą w jego stronę
- Coś czuję , że to będą wspaniałe wakacje.- mówi i wpija się w moje usta, a ja odwzajemniam jego pocałunki. 

***

Budzi mnie delikatny pocałunek. Niechętnie otwieram oczy , lecz widok jak mi się ukazuje od razu powoduje na moich ustach uśmiech. Obok mnie leży Bartek i mi się przygląda.
- Dzień dobry ! - przeciągam się i całuje mojego chłopaka na powitanie w usta
- Bardzo dobry !- odpowiada i odwzajemnia pocałunek- ale musimy za jakąś godzinę wyjechać już na lotnisko, więc wstawaj , śniadanie już czeka.- mówi i posyła mi piękny uśmiech
- Tak jest .- szybko wstaję z łóżka a za mną wstaję Kurek.
Idziemy do kuchni , gdzie zjadamy przygotowane przez przyjmującego śniadanie. Dziękuje mu za śniadanie całusem i idę do łazienki wziąć prysznic. Kiedy kończę osuszam swoje ciało i ubieram się. Faluje delikatnie włosy i tuszuje rzęsy. Z racji tego , że jest połowa sierpnia na dworze jest nie wyobrażalny upał, dlatego zrezygnowałam niemal że zupełnie z makijażu. Kiedy wychodzę z łazienki zajmuje ją Bartosz który wychodzi z niej po 10 minutach gotowy. Sprawdzam jeszcze raz czy wszystko po wyłączaliśmy i możemy jechać.
- Misiek chodź już bo taksówka czeka.-mówi Bartek i bierze nasze walizki i wychodzi z mieszkania.
- Już.- zamyka mieszkanie i idę za przyjmującym w stronę windy. Zjeżdżamy na parter i idziemy do naszej taksówki. Jedziemy na łódzkie lotnisko , na którym jesteśmy już po 30 minutach. Bierzemy nasz bagaż i idziemy do hali odlotów. Szybka odprawa i po godzinie nasz samolot wzbija się w powietrze.

***

- Jak tu pięknie ! - mówię i całuje Bartka kiedy jesteśmy już w naszym domku na wyspie
- A nie mówiłem , że Bora Bora to będzie dobry wybór.- mówi z cwaniackim uśmieszkiem
- Mówiłeś ..- całuje mnie namiętnie , lecz po chwili przerywa na co wydaje jęk zawodu
- Nie jesteś głodna ? - pyta jak gdyby nigdy nic 
- W sumie , tak troszeczkę jestem .
- To na co masz ochotę ? - pyta 
- Owoce morza . - odpowiadam pewnie 
- W takim razie już proszę obsługę , żeby coś nam przygotowali .- mówi i idzie do kuchni powiadomić obsługę , aby przygotowała kolację.

Ja w tym czasie biorę szybki prysznic , aby się odświeżyć po podróży i przebrałam się. Włosy związałam w niedbałego koczka. 
- Piękna jak zwykle. -powiedział Bartosz i zajął moje miejsce w łazience. 
Kiedy skończył zasiedliśmy do stołu w jadalni , gdzie czekała na nas pyszna kolacja z owoców morza. 
- To jest pyszne. - powiedziałam kiedy skosztowałam pierwszej potrawy
- Yhym- wymruczał Kurek z pełną buzią , na co tylko się zaśmiałam.

Po skończonej kolacji poszliśmy na romantyczny spacer przy zachodzie słońca po plaży.
Po powrocie do domku , nie mogę powiedzieć , że od razu usnęliśmy ....


Wyjątkowo przebudziłam się pierwsza. Postanowiłam nie budzić jeszcze Bartka , tylko zrobić nam jakieś śniadanie. Miałam już wstawać , ale poczułam jego dłonie na moich biodrach i ponownie wylądowałam na łóżku.
- A pani gdzie mi chciała uciec ? - zapytał z rozbrajającą miną przyjmujący 
- Chciałam zrobić śniadanie.- odpowiedziałam z uśmiechem 
- Nie kochanie , my tylko odpoczywamy. Śniadanie zrobi dla nas służba.
- To ja poproszę coś szybko bo jestem strasznie głodna...
- A ja nawet wiem dlaczego..- powiedział z cwaniackim uśmieszkiem
- Przez Pana , Panie Kurek , bo nie dał mi Pan w nocy spać .
- Ale przecież się Pani podobało... i to chyba nawet bardzo..- powiedział i zaczął mnie całować po szyi - więc może to powtórzymy a śniadanie zjemy później ? - mówił nie przestając mnie całować 
- Kusząca propozycja.... nawet bardzo kusząca...- powiedziałam i wpiłam się w jego usta......
I tak zamiast śniadania zjedliśmy obiad...Po obiedzie przebrałam się w bikini i poszliśmy na plażę....

***

Ostatniego dnia naszych wakacji Bartosz obchodził swoje 23 urodziny , dlatego też z tej okazji poszliśmy na wykwintną kolację..
I tak minęły nam dwa tygodnie wakacji...plaża , spacery , pływanie z delfinami , itd...
Niestety to co dobre , szybko się kończy , dlatego też już wracamy do Polski....
Zmęczona po podróży usnęłam już w taksówce wiozącej nas do mojego łódzkiego mieszkania.
-Kotek już jesteśmy.- powiedział przyjmujący kiedy zajechaliśmy na miejsce 
Zapłaciliśmy taksówkarzowi , wzięliśmy nasze walizki , a raczej Kurek je niósł i weszliśmy do mojego bloku. Przywitałam się z portierem i chwilę później jechaliśmy już na 16 piętro. 

- Padam.- powiedziałam i położyłam głowę na ramieniu przyjmującego , kiedy usiedliśmy na kanapie w moim mieszkaniu.
- Ja też - odpowiedział i oparł swoją głowę o moją .- ale chyba nie będziemy tu spać ?
- Jak chcesz mi tam nie chce się stąd ruszać.- mówiłam już z zamkniętymi oczami
- Leń.- powiedział Bartek i wstał.- Chodź - wyciągnął do mnie dłoń
- Nie , nie chce mi się.
- Co ja z tobą mam. - powiedział śmiejąc się i wziął mnie na ręce.
- Mówiłam Ci już jak bardzo Cie kocham .- powiedziałam kiedy położył mnie na łóżku w mojej sypialni
- Jak bardzo ?- zapytał pochylając się nade mną
- Najbardziej na świecie .- powiedziałam i zasnęłam .

***

Następnego dnia wstaliśmy dopiero o 15. 
- Zdało by się iść na jakieś zakupy , bo w lodówce jest tylko światło- stwierdziłam stojąc przed pustą lodówką 
- To ubieraj się i jedziemy.
- 15 minut i jestem gotowa .- uśmiechnęłam się i ruszyłam do garderoby , żeby się przebrać
Szybko się umalowałam , włosy związałam i ubrałam się
- Już! - powiedziałam i po chwili wychodziliśmy już z mieszkania.
Po 20 min jazdy samochodem byliśmy już w Delikatesach ALMA. 
Wrzucaliśmy do wózka na zakupy po kolei : warzywa , owoce , pieczywo itp. Staliśmy i wybieraliśmy wino na dzisiejszy wieczór , kiedy usłyszałam jak ktoś mnie woła. Od razu poznałam ten głosik...



..........................................................................................................
Przepraszam z długą przerwę , ale mam nadzieję , że rozdział się spodoba. 
Zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam , Angel <3